piątek, 3 marca 2017

Syreny - Joseph Knox

 

Syreny

Autor: Joseph Knox 

 

Wydawnictwo: Otwarte

Rok wydania: 2017

 

 

Joseph Knox jest zawodu księgarzem, a z zamiłowania amatorem i znawcą kryminałów, nic więc dziwnego, że do tego gatunku zalicza się jego debiutancka powieść.
Tytułowe „Syreny” to młode, piękne kobiety odbierające dzienne utargi z klubów podporządkowanych Franczyzie czyli organizacji przestępczej parającej się handlem wszelkiego rodzaju narkotykami. W przeciwieństwie do tych mitycznych, Syreny wykreowane przez Knoxa nie wabią śpiewem, nie pragną zawładnąć mężczyznami. One są po prostu kurierkami wykonującymi pracę, na którą w większości zgodziły się dobrowolnie, widząc w tym szansę na dorobienie się przyzwoitego kapitału i dostatnie życie w przyszłości.
     Pewnego dnia w ich świat wkracza Aiden Waits, skompromitowany i oficjalnie zawieszony w obowiązkach policjant. Przyłapany na kradzieży narkotyków z magazynu dowodów rzeczowych, Waits dostaje propozycję nie do odrzucenia – musi wniknąć w struktury Franczyzy i rozpracować ją od środka. W przypadku odmowy zostanie oskarżony i skazany, a dla policjanta pobyt w więzieniu najczęściej równoznaczny jest z wyrokiem śmierci. 
     Tak więc pozbawiony pola manewru Aiden decyduje się przyjąć narzuconą mu rolę, chociaż niemal od razu zakres jego obowiązków zostaje powiększony o odszukanie i sprowadzenie do domu uciekinierki – młodziutkiej córki znanego polityka, która właśnie wśród ludzi Franczyzy znalazła sobie schronienie.

    Waits nie jest bohaterem jednoznacznym. Z jednej strony wzbudza sympatię, wykazując bezkompromisowość w działaniu. Pomimo wrażenia, że sprzysiągł się przeciwko niemu cały świat, mimo zbieranych cięgów nie tylko ze strony gangsterów, lecz także kolegów po fachu, on z uporem poszukuje prawdy, chociaż z każdym dniem zyskuje coraz większą pewność, że ta prawda okaże się niewygodna dla większości zainteresowanych i tak właściwie to nikt nie chce jej poznać.
    Aiden ma w sobie dużo szlachetności, ale potrafi też zachować się jak pozbawiony krzty instynktu samozachowawczego, bezrozumny idiota, a skłonność do wspomagania się alkoholem i amfetaminą na pewno mu nie pomaga. Ale to dobrze, że jest właśnie taki. Dzięki temu jest bardziej prawdziwy, bardziej „ludzki”.
     W zasadzie nie zauważyłam w książce ani jednej postaci, która byłaby li tylko pozytywna. Nawet tytułowe „Syreny”, zniewolone poprzez zwyczaje i prawa panujące w organizacji, nie wzbudziły mojej pełnej sympatii, większość bowiem nieszczęść spotkało je na ich własne życzenie. Ogłupione wizją dostatniego życia, merkantylne, fałszywe i niezdolne do empatii, kierują się wyłącznie osobistymi korzyściami, przez co chwilami irytowały mnie ponad wszelkie wyobrażenie. I bardzo dobrze! Nie ma nic gorszego od bohatera niewzbudzającego większych emocji, a u Knoxa mamy tych emocji aż nadto.

Syreny” doskonale oddają ponury klimat przestępczego Manchesteru, rządzonego żelazną ręką przez „żołnierzy” Franczyzy, niewahających się za pomocą okrutnych, niejednokrotnie krwawych działań wymuszać respektowanie drakońskich zasad.
     Knox doskonale dawkuje napięcie, przechodząc od niby niewinnego poszukiwania uciekinierki do handlu narkotykami, by dojść do krwawych zbrodni oraz seksualnego wykorzystywania nieletnich. Dzięki temu zabiegowi fabuła nie męczy jednostajnością, a rozwiązanie zagadki, miast się przybliżać, znika wśród nowych ustaleń skomplikowanego śledztwa.

Na uwagę zasługuje także język autora; jędrny lecz nie epatujący przesadną wulgarnością sprawia, że sceny zyskują na realizmie, przenikając czytelnika do głębi.

I na koniec okładka, mroczna i ponura, idealnie oddająca klimat powieści. Lubię, gdy okładka nawiązuje do treści książki, gdy jest z nią w jakiś sposób połączona, i tutaj dostałam dokładnie to, co uważam za warunek wręcz obowiązkowy.

Podsumowując – „Syreny” Josepha Knoxa są wyjątkowo udanym debiutem. Ufam, że autor na tym nie poprzestanie i będziemy mieć okazję jeszcze nie raz spotkać się z wykreowanymi przez niego bohaterami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz