sobota, 11 marca 2017

Kryształowe serca - Augusta Docher



Kryształowe serca

Autor: Augusta Docher

Przedpremierowo

 
Kryształowe serca” to niepublikowana jeszcze powieść Augusty Docher. Z jej pierwszymi rozdziałami można zapoznać się na wattpad oraz na blogu autorki. Ja dostąpiłam zaszczytu przeczytania pliku recenzenckiego, za co jestem ogromnie wdzięczna, gdyż była to prawdziwa czytelnicza uczta.



Fabianę Czekaj poznajemy w chwili, gdy jej związek z niespełnionym (na własne życzenie) muzykiem Tymonem zaczyna ulegać powolnej destrukcji. Wprawdzie pracująca jako fotomodelka dziewczyna ze względu na oryginalną urodę nie musi narzekać na brak zleceń, to jednak z trudnością wiąże koniec z końcem. Utrzymanie z otrzymywanej nieregularnie pensji dwóch osób, z których jedna nie dość, że nie uzyskuje żadnych dochodów, to jeszcze trwoni ciężko zarobione przez Fabianę pieniądze na hazard, musi skończyć się kłopotami finansowymi. Mimo to dziewczyna trwa lojalnie przy ukochanym, nie chcąc dostrzec jego prawdziwej natury. Tak jest do czasu, gdy Tymon dopuszcza się fizycznego ataku. Dopiero wtedy z oczu spadają łuski i Fabianie ukazuje się cała prawda o ukochanym.

     Dziewczyna nie ma czasu na zastanawianie się nad przyszłością. Niespodziewanie zostaje uprowadzona na niemal drugi kraniec Europy, do rezydencji przedstawiającego się jako biznesmen Karima Kasymova. Fabiana nie potrafi pojąć przyczyn tego porwania. Nikt od niej niczego nie żąda, nikt jej nie gnębi. Przeciwnie, jest traktowana jak księżniczka, otoczona służącymi czekającym w gotowości na jej skinienie.

     Może są na świecie osoby, które przyjęłyby z radością fakt, że wreszcie nie muszą martwić się o pieniądze i mogą mieć wszystko, czego tylko zapragną, ale nie Fabiana. Dla niej klatka w dalszym ciągu pozostaje klatką, nawet jeśli jest złota.

    Wkrótce Fabiana wpada w drugą niewolę, tym razem zupełnie innego rodzaju – sama nie wie, jak to się stało, że zakochała się w swoim jednookim, niezbyt przystojnym i w dodatku aroganckim porywaczu. Ona również nie jest mu obojętna, lecz życie to nie bajka, w której zakochani wyznają sobie miłość, po czym żyją długo i szczęśliwie.



Muszę się przyznać, że w pierwszej chwili miałam pewne obawy, gdyż tytuł przywodził mi na myśl ckliwy romans, czyli gatunek, którego serdecznie nie znoszę. Ale w porę się zreflektowałam. Czytałam wszak Eperu, Habbatum i Batawe, i w żadnej z tych części cyklu Wędrowcy autorka nawet odrobinę nie zbliżyła się w stronę cukierkowego romansu, chociaż tam również pisała o miłości.

     Augusta Docher posiada niesamowity talent do opisywania wielkich uczuć bez używania w tym celu wielkich słów, i zapewne dlatego opowiadane przez nią historie brzmią tak prawdziwie.



Nie mógł przestać na nią patrzeć. Już prawie zapomniał, po co tu przyszli. Gdy na moment przesunął się nieco w bok, zauważył łagodną okrągłość jej lewej piersi, dostrzegł zaróżowioną brodawkę i zupełnie go to rozbiło.”



Podobnie rzecz się ma z bohaterami, do których absolutnie nie da się zastosować jednoznacznej miary. Pozytyw i negatyw? Ten numer tu nie przejdzie!

     Fabiana z jednej strony jest twardo stąpającą po ziemi, samodzielną i chwilami aż przesadnie odważną dziewczyną, z drugiej pozwala się wykorzystywać w imię źle ulokowanej lojalności, a jej zachowanie w rezydencji Karima niekiedy bywa kompletnie irracjonalne.

    Karim zaś, mimo że jest mężczyzną twardym, niepozwalającym sobie ani swoim ludziom na słabość, w konfrontacji z niespodziewanym uczuciem zaczyna się gubić, łamać narzucone przez samego siebie zasady. I mimo że jest wyćwiczony w unikaniu niebezpieczeństwa, kierując się miłością, zaczyna podejmować decyzje pod wpływem emocji, co na ogół nie kończy się dobrze.



Barierka poległa pod naporem i odleciała gdzieś na bok, ale to nic nie dało, bo u wylotu z zatoczki pojawił się drugi, jeszcze większy samochód. Hummer stanął w poprzek i mignął światłami.”



Drugoplanowi bohaterowie przedstawieni są w sposób, który pozwala w nich widzieć odrębne jednostki, a nie jedynie ludzkie tło dla wyeksponowania głównych postaci. Właściwie każdy z nich mógłby w dowolnej chwili wysunąć się naprzód, przyjmując pierwszoplanową rolę.

     Ta lekkość w kreowaniu ludzkich sylwetek i ich charakterów jest ogromnym atutem autorki. Dzięki niej powieść zyskuje na realizmie, a poszczególne sceny odbieramy tak, jakbyśmy oglądali wyjątkowo interesujący film.

    Podobnie ma się rzecz z językiem. Odpowiednie zachowanie proporcji między literacką polszczyzną a mową potoczną w dialogach sprawia, że ta ostatnia nie razi. Wręcz przeciwnie, przydaje dialogom autentyzmu, podobnie jak umiejętnie wplecione ironia czy dowcip.



Dużą uwagę poświęciłam scenom erotycznym, i to bynajmniej nie z chęci szukania podniet. Byłam ciekawa, jak autorka sobie z nimi poradzi, gdyż na tym polu poległo już wielu pisarzy.

     Erotyka jest chyba najtrudniejszym tematem, autor bowiem ma do dyspozycji wyjątkowo mały zasób słów. W polskim języku występują w zasadzie tylko dwa rodzaje określeń – albo są to określenia medyczne, albo wulgarne, dlatego większość czytanych przeze mnie scen miłosnych wywoływała albo niesmak, albo śmiech.

    Augusta Docher poradziła sobie z zadaniem śpiewająco, co w zasadzie nie powinno mnie dziwić, jest wszak autorką Akademii uległości! Skoro w tamtej, typowo erotycznej powieści, potrafiła stanąć na wysokości zadania i przedstawić miłość fizyczną w sposób aż wibrujący erotyzmem, nie zatracając przy tym dobrego smaku, dlaczego tutaj, w tych kilku scenach miałoby być inaczej?



Jedynym minusem (a raczej minusikiem) „Kryształowych serc” jest łatwość, z jaką bohaterowie wydostali się z opresji. Troszkę za sprawnie im to poszło, przez co pozostał pewien niedosyt. Przygotowana na ostre starcie dobra ze złem, miałam ochotę krzyknąć „Jak to? Tak po prostu?!”

     Ale to tylko osobiste odczucie „kryminalistki” żądnej drastycznych scen. Ktoś inny takie właśnie, a nie inne rozwiązanie może uznać za atut, dlatego polecam tę powieść wszystkim miłośnikom dobrej literatury.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz