piątek, 29 lipca 2016

Replika poleca na lato - odcinek siódmy

Tym razem zabiorę Was na wyspę. Tajemniczą, niepokojącą, pełną dziwnych zjawisk i nie mniej dziwnych ludzi. To Wyspa Tajemnic - pierwsza część cyklu Purgatorium Ewy Pohler.
Nic nie jest na tej wyspie tym, czym zdaje się być, a sekrety ciągle się mnożą. Jak w tej sytuacji poradzi sobie siedemnastoletnia bohaterka?
Odpowiedź na to pytanie możecie uzyskać tylko w jeden sposób - musicie przeczytać tę książkę.

Hortense Gray jest psychologiem eksperymentalnym. Ratuje życie, ale ceną, jaką trzeba za to zapłacić, jest... śmiertelne przerażenie. Siedemnastoletnia Daphne Janus nie może uwierzyć, że rodzice pozwalają jej jechać z najlepszym przyjacielem na wakacje. Tak naprawdę pobyt w pięknym kurorcie na niewielkiej wyspie u wybrzeży Kalifornii to ostatnia, desperacka próba ocalenia dziewczyny. W miejscu tym są przeprowadzane eksperymentalne terapie dla osób ze skłonnościami samobójczymi. Początkowo niekonwencjonalne zajęcia są ekscytujące — duchy w pokoju, awaria windy, przygoda podczas wycieczki kajakiem — to wszystko robi wrażenie. Ale kolejny dzień przynosi nowe wyzwania... Gdy podczas jazdy terenowej dziewczyna odłącza się od grupy, rozpętuje się istne piekło. Daphne zaczyna zastanawiać się, czy rodzice wysłali ją na wyspę po to, by jej pomóc, czy też aby ją ukarać. 


poniedziałek, 25 lipca 2016

Liebster Blog Award




Dla niewtajemniczonych - "Liebster Blog Award" jest to nominacja otrzymana od innego bloggera. Jest przyznawana blogom które mają mniejszą liczbę obserwatorów, co pomaga w ich rozpowszechnieniu. Odpowiadamy na 11 pytań, następnie sami zadajemy kolejnych 11 pytań i nominujemy 11 innych bloggerów + informujemy ich o tym. :) - (wyjaśnienie zaczerpnięte z bloga Book Paradise).
Mój blog został nominowany do LBA właśnie przez Book Paradise, za co gorąco dziękuję.

A teraz do dzieła:
 
1. Jaka była najgrubsza i najcieńsza książka jaką przeczytałeś/łaś? Wolisz czytać książki dłuższe czy krótsze?

Najgrubsza to chyba „Pan Lodowego Ogrodu. Tom 4" Jarosław Grzędowicz – 880 stron. Chyba, bo szczerze mówiąc, rzadko sprawdzam ilość stron.
Najcieńsza – chyba „Bellew Zawierucha” Jack London – 174 strony

2. Wolisz czytać serie czy książki jednotomowe? Dlaczego?

Zdecydowanie serie. Przywiązuję się do bohaterów, traktuję ich jak przyjaciół, zatem rozstania muszą być trudne.

3. Jaki gatunek książek czytasz najczęściej a jakiego unikasz?

Najczęściej czytam kryminały. Sama jestem „kryminalistką” więc mam to niejako wpisane w zakres obowiązków. Unikam książek o mafii, szpiegach i tysiąckrotnie odwróconych agentach.

4. Jaka była najdłuższa seria książkowa jaką przeczytałaś/łeś?

„Saga o Ludziach Lodu” Margit Sandemo – 47 tomów.

5. Lubisz zbierać/nosić/używać książkowe gadżety? Masz jakieś? Jeśli tak to jakie?

Nie, nie zbieram gadżetów. Wolę zbierać książki, których mam grubo ponad 5 tysięcy.

6. Jaka książka była tak zła, że miałeś/łaś ochotę wyrzucić ją przez okno? Dlaczego?

„Zima w bikini” Lena Oskarsson. Dlaczego? Irytująca bohaterka, nieprawdopodobne poczynania zabójcy, idiotyczna fabuła i zero emocji. (Chyba że za takie można uznać znudzenie i niesmak).

7. Czy będąc dorosłą/łym czytałeś/łaś jakieś książki dla dzieci? Jeśli tak to jakie?

Oczywiście! „Mała księżniczka” i „Tajemniczy ogród” Frances Hodgson Burnett, Cykl Ani z Zielonego Wzgórza – Lucy maud Montgomery i wszystkie książki Jamesa Olivera Curwooda.

8. Jaka jest najgorsza, twoim zdaniem, ekranizacja książki jaką czytałaś/łeś?

Wiedźmin! Do dziś nie potrafię pojąć, jak można było tak skopać taką cudowną opowieść.

9. Jaki bohater książkowy jest twoim ulubionym? Dlaczego?

Lisbeth Salander. Za to, że nie użala się nad swoim losem i nie czeka na zmiłowanie pańskie, tylko bierze sprawy w swoje ręce. Walczy, upada, podnosi się i znów walczy. 
 
10. Jakiej postaci książkowej szczerze nie lubisz? Dlaczego?

Julii Krawiec z kryminałów Marty Zaborowskiej. Jej zachowania są dla mnie najczęściej niezrozumiałe i odbieram je jako irracjonalne. Irytuje mnie jej ciągłe jęczenie i narzekanie, a najbardziej fakt, że z jednej strony rozpaczliwie walczy o zachowanie prawa opieki do córki, powtarzając w kółko, jak bardzo kocha dziecko, a z drugiej zawsze na pierwszym miejscu stawia pracę, zaniedbując rzekomo uwielbianą dziewczynkę. Przez to wszystko postać Julii jest dla mnie niewiarygodna.

11. Zdarzyło ci się czytając/oglądając książkę/film bardziej polubić czarnego bohatera niż tego dobrego? Jeśli tak to z jakiej książki/filmu był to bohater?

Oczywiście, że tak! Ostatnio tak się stało, gdy czytałam „Teatr wskrzeszonych” Tatiany Jachyry. Głęboko współczułam seryjnemu mordercy.

Moje pytania:
1. Czy jest książka, do której ciągle wracasz? 
2. W której książce zakończenie zbulwersowało cię do tego stopnia, że chciałbyś/chciałabyś je zmienić?
3. Której książki lub książkowego cyklu nie chcesz przeczytać?
4. Której bohaterki/bohatera tak bardzo nie znosisz, że najchętniej zabiłabyś/zabiłbyś go już w pierwszym rozdziale?
5. Czy kiedykolwiek fabuła książki owładnęła Tobą tak bardzo, że zakradła się do Twoich snów? Jeśli tak, podaj tytuł i autora.
6. Po jaki rodzaj książek sięgasz najchętniej?
7. Czy zdarza Ci się mówić cytatami
8. Czy lubisz e-booki i audiobooki? Uzasadnij krótko odpowiedź.
9. Książka zdecydowanie nie trafia w Twój gust. Czytasz do końca, czy rezygnujesz?
10. Z którym bohaterem książkowym najbardziej się utożsamiasz?
11. Którą książkę uważasz za tak słabą, że nie powinna była nigdy zostać napisana?

Moje nominacje:
 


 

niedziela, 24 lipca 2016

Replika poleca na lato - odcinek szósty

Lato to nie tylko słońce, plaża i spacery. Dla odmiany warto zawitać do kina, by obejrzeć jakiś dobry film. A ja zapraszam Was do teatru.
Tatiana Jachyra w powieści Teatr wskrzeszonych ukazuje nam przerażający spektakl, w którym ulegają zatarciu granice między dobrem a złem, ogólnie pojętą normalnością a tym, co od normy odbiega.
Już dawno się nie zdarzyło, żebym podczas czytania czuła niechęć do osoby stojącej na straży praworządności oraz współczuła zabójcy - i niech to będzie moja rekomendacja.

 Prokurator okręgowy Michał Gabryjelski przejmuje śledztwo w sprawie seryjnego mordercy, który pozostawia na cmentarzach ciała młodych kobiet, ubranych w suknie ślubne. Czując, że dochodzenie wymyka mu się z rąk, za namową znajomego, decyduje się na powołanie biegłego psychologa, profilera Wiktora Franka. Liczy, że znajomość ludzkiej psychiki, którą posiada mężczyzna i jego wyjątkowa empatia pomogą trafić na ślad mordercy.


czwartek, 21 lipca 2016

Replika poleca na lato - odcinek piąty

W lecie ciągle czegoś szukamy. Jedni dobrego miejsca na zatłoczonej plaży, drudzy cienia, inni ciszy i spokoju, jeszcze inni zimnego piwa w kawiarnianym ogródku. Są też tacy, którzy szukają dobrej lektury. 
A czego szukamy w dobrym kryminale?
W książce Małgorzaty Rogali Kiedyś cię odnajdę także trwają poszukiwania. Morderca szuka ofiary, policja mordercy, a czytelnik świetnie się bawi, poszukując odpowiedzi na zagadki. A to niełatwa sprawa, gdy co rusz zostaje się sprytnie wprowadzonym w błąd przez autorkę.
Polecam zwłaszcza na chłodniejsze dni - zastrzyk emocji potrafi skutecznie sprawić, że zrobi się Wam gorąco.

Weronika w wieku dziewiętnastu lat przeżyła koszmar – jej matka została brutalnie zgwałcona i zamordowana we własnym mieszkaniu. Sprawcy nigdy nie odnaleziono, a policja umorzyła sprawę.
Dziesięć lat później historia się powtarza – Olga, najlepsza przyjaciółka Weroniki, która kiedyś pomogła dziewczynie pozbierać się po tragedii, również ginie w podobnych okolicznościach. Dochodzenie w tej sprawie prowadzi policjant z wydziału zabójstw, Szymon Pawelec. Weronika, zaniepokojona brakiem postępów, postanawia wziąć sprawy we własne ręce.



niedziela, 17 lipca 2016

Replika poleca na lato - odcinek czwarty

Tym razem zabiorę Was pewne tajemnicze, mroczne miejsce na Mazurach.
Mroki Łowisk Anny Kasiuk to po Lewym brzegu druga część sagi o Łowiskach.

Spotkamy tu wszystko to, co sprawia, że książka fascynuje i nie sposób jej odłożyć, nie doczytawszy do końca. Radości i rozczarowania splatają się z tajemniczymi zjawiskami, a klątwa z przeszłości kładzie się cieniem na życiu bohaterów.

Idealna lektura na upalne lato - wywołane lekturą ciarki na pewno Was ochłodzą! 


W drugiej części sagi Anny Kasiuk, Łowiska, Majka podejmuje wyzwanie, jakie rzuca jej los. Z wrodzonym sobie zapałem próbuje budować swoje szczęśliwe życie w cieniu malowniczych pejzaży Łowisk. Spełnia marzenia o własnej poradni, miłości wymarzonego mężczyzny. Wydawać by się mogło, że jej historia jest baśnią współczesnego Kopciuszka..
Ale czy na pewno? Enigmatyczne zjawiska i magiczna atmosfera miejsca, do którego przenosi się zwracają jej uwagę na przedwieczną tajemnicę. Wszystko, co otrzymuje od losu okupione jest ogromną ofiarą a cena, jaką przyjdzie jej zapłacić za szczęście może okazać się zbyt wysoka.

  



czwartek, 14 lipca 2016

Co minutę jeden - czwarta część Wiślańskiego Cyklu

Czwarta część pomaleńku się tworzy. Pomaleńku, gdyż w międzyczasie napisałam powieść spoza cyklu, a teraz powstaje jej kontynuacja. Ale czwarta część nie została poniechana. Oto fragment.

Zamieć szalała. Samochód zatańczył na drodze, koła ślizgały się, usiłując pokonać kolejną zaspę, na domiar złego nagły poryw wiatru zrzucił śnieg z gałęzi drzew prosto na przednią szybę. Wycieraczki zaklinowały się w tej śnieżnej masie i zamarły w bezruchu.
    Una zatrzymała samochód, wysiadła i natychmiast musiała przytrzymać się drzwi, bo ostry podmuch omal jej nie przewrócił. Ostre drobinki smagały twarz, osiadając na policzkach i rzęsach. Kaptur kurtki niewiele pomógł, prawie natychmiast wylądował z powrotem na plecach, wydając nieosłoniętą głowę na pastwę żywiołu.
     Zgarnęła śnieg z szyby i reflektorów, wsiadła i wrzuciła bieg. Nacisnęła delikatnie pedał gazu, lecz auto nie ruszyło. Silnik wył, a opony bezskutecznie próbowały złapać przyczepność. Zwolniła hamulec, pozwalając jimny'emu stoczyć się kawałek po pochyłości. Gdy miała już pewność, że koła wydostały się z wyżłobionych uprzednio kolein, ponowiła próbę.
     – No, rusz się wreszcie! Tak, jeszcze troszkę, malutki – prosiła swój niezawodny dotąd pojazd, gdy po włączeniu reduktora zaczął powolutku przebijać się przez zwały śniegu.
     Udało się! Jeszcze tylko kilometr i będzie na miejscu.
     Wspomniała kpiące uwagi, których nie szczędzono, gdy kupiła ten samochód. „Piździk”. To słowo było jednym z łagodniejszych określeń. No tak, dla nich liczyły się tylko lexusy i beemki, nic więc dziwnego, że jej małą terenówkę uznali za coś niewiele lepszego od malucha. Pomyślała, że chciałaby ich teraz widzieć, tu, na tej drodze, jak próbują przebić się przez zaspy swoimi wypasionymi wozami, i mimo woli wygięła usta w krzywym uśmiechu.
     Wyjechawszy z lasu, odetchnęła z ulgą, kiedy w świetle reflektorów zamajaczył drewniany budynek, stojący samotnie na polanie otoczonej z trzech stron drzewami. Podjechała prawie pod same drzwi i wówczas ujrzała nikłe światełko chyboczące się za niedokładnie zasłoniętym oknem. To ją zaskoczyło. Dom należał do jej babci, a po śmierci staruszki przez dwa lata pozostawał pod opieką przyjaciół. Wiedziała, że Walczakowie od trzech tygodni powinni przebywać w Londynie, dogrywając sprawy zatrudnienia i mieszkania, Janusz bowiem dostał bardzo atrakcyjną ofertę pracy. Czyżby zmienili plany? Dlaczego w takim razie jej nie uprzedzili?
     Wzruszyła ramionami i wysiadła. Przyjechała tutaj, by zniknąć, zaszyć się w lesie, z dala od ludzi. Chociaż bardzo lubiła Kasię i Janusza, akurat teraz wolałaby ich nie oglądać. Wrócić niestety nie mogła, nie przy takim stanie dróg i, przede wszystkim, nie w obecnej sytuacji.
     Nacisnęła dzwonek, lecz nikt nie otworzył. Zadzwoniła ponownie i znowu nic, z domu nie dochodził żaden dźwięk. Zepsuty? Pogrzebała w torebce, wyjęła klucz i otworzyła drzwi.
    – Kasia?! – Weszła do środka. Cisza. Cisza i ciemność. I przenikliwe zimno. – Cholera jasna, Kaśka, jesteś tu? Nie ma światła, nic nie widzę!
     Zahaczyła stopą o jakiś przedmiot i machając rękami dla złapania równowagi, uderzyła kantem walizy w łydkę. Jęcząc z bólu, puściła rączkę, a waliza upadła jej na stopę. Tego było już za wiele. Z furią ruszyła w stronę, gdzie powinny być drzwi do kuchni. Były. Bliżej niż oczekiwała, w dodatku jedynie przymknięte, toteż otwarły się gwałtownie, a ona z impetem wpadła do środka i zatrzymało ją dopiero spotkanie biodra z rogiem stołu. Zawyła, wspierając się ciężko o mebel.
     – Zabiję tę cholerną babę! – warknęła i zamarła, usłyszawszy za sobą męski głos.
     – Nie sądzę! – W głosie brzmiało rozbawienie. – Prędzej zabije pani samą siebie. Ten rumor w sieni... zaczęła pani rozbiórkę domu? Bo odniosłem wrażenie, że strop się zawalił.
     Dygotała ze strachu, niezdolna do wykonania najmniejszego ruchu, a w głowie kołatała tylko jedna myśl: Znalazł mnie! Nagle pogodzona z nieuniknionym, odetchnęła głęboko, odwracając się w stronę głosu i aż się zachłysnęła ze zdumienia. Mężczyzna był nagi. No, prawie nagi, jeżeli zamotany wokół bioder kusy ręczniczek można uznać za ubranie. I jedno było pewne, nigdy dotąd go nie widziała.

Replika poleca na lato - odcinek trzeci

W trzecim odcinku letniego relaksu z książkami Repliki odwiedzimy Dom Naszej Pani
Po dwóch poprzednich spotkaniach z Emilem Żądło (Sąd ostateczny i Cień Gejszy) miałam wobec tej książki wielkie oczekiwania i nie zawiodłam się ani odrobinę. 
Ania Klejzerowicz stanęła na wysokości zadania, utrzymując wysoki poziom. Dała nam bohatera, który na długo zostaje w pamięci, a każda z jego przygód ze zbrodnią jest doskonale skonstruowana. 
Nie mniej istotny (i świetnie poprowadzony) jest wątek obyczajowy, tak bardzo lubiany przeze mnie w kryminałach. 
Zapraszam do Domu Naszej Pani.


Tym razem Emil Żądło na tropie archeologicznego spisku, którego początek miał miejsce w początkach XX wieku, a zagadka dotyczyć będzie jednej z największych tajemnic starożytności. Oczywiście miejscem akcji będzie Gdańsk (ponownie odniesienia do Gdańska jako miasta portowego, do historii żeglugi), a tłem konsekwentnie sztuka.



niedziela, 10 lipca 2016

Replika poleca na lato - odcinek drugi

W drugim odcinku przygód z książkami Repliki wystąpi nie kryminał, lecz powieść obyczajowa czyli Cappuccino z cynamonem Edyty Świętek.

Ciepła, pełna emocji książka opowiada o przeciętnej kobiecie, której dni upływają w miarę spokojnie i bez nagłych wstrząsów. Tak jest do czasu, gdy to uporządkowane życie nagle się rozsypuje. Bohaterka próbuje z tych okruchów dawnej egzystencji poskładać nowe kształty.
Edyta Świętek potrafi wspaniale ukazać miotające ludźmi uczucia. Wzrusza i doprowadza do łez, nie popadając przy tym w zbędny patos. I choć nie gustuję w cappuccino, to akurat Cappuccino pokochałam. 
Doskonała lektura nie tylko na lato, ale również na inne pory roku.


Patrycja i Sebastian są zupełnie przeciętnym małżeństwem: wspólnie wychowują dwunastoletnią córkę, borykają się z problemami dnia codziennego. Pewnego dnia ten na pozór uporządkowany świat rozsypuje się jak domek z kart – Sebastian postanawia odejść. Po rozwodzie kobieta musi nie tylko odnaleźć się w nowej rzeczywistości, ale również poszukać odpowiedzi na pytanie, czy w „zatrważającym” wieku 36 lat można szczerze się zakochać.


środa, 6 lipca 2016

Replika poleca na lato - odcinek pierwszy

Lato to nie tylko pora na kąpiele, wystawianie ciał na promienie słoneczne czy leniwe spacerowanie deptakach i alejkach. To także doskonały czas na książkę.

Tym postem zaczynam letnią serię publikacji pod ogólnym tytułem "Replika poleca na lato". Będę w nich prezentować książki wydawnictwa Replika, takie, które czymś mnie ujęły, sprawiły, że pragnę polecić je innym.

Ponieważ jestem istotą ludzką, a każdy człowiek ma jakąś słabość, zacznę nieskromnie od siebie. 

Cynamonowe dziewczyny (druga część tzw. Wiślańskiego Cyklu) to powieść kryminalna z wątkami obyczajowymi. Czytelnik znajdzie w niej morderstwo, zabójcę i śledztwo - czyli wszystko to, co powinno znaleźć się w klasycznym kryminale. Prócz tego będzie miał okazję poznać prywatne losy bohaterów, uczestniczyć w ich zmaganiach z problemami i wraz z nimi przeżywać chwile szczęścia.   

W Bielsku-Białej w dziwnych okolicznościach ginie policjant, który zajmował się sprawą morderstwa młodej dziewczyny. Zabójca jest bardzo pewny siebie i czuje się bezkarny – mimo że policja odnajduje kolejne ciała jego ofiar.

Yellowknifer jest seryjnym mordercą. Zabija, bo lubi. Bo może.

Dwóch młodych policjantów łączy siły, by schwytać psychopatę, zanim ten skrzywdzi następną dziewczynę



 

niedziela, 3 lipca 2016

Plamka na księżycu

Zachęcona przez wydawcę i czytelników, postanowiłam napisać powieść obyczajową. Zamiar zrealizowałam, choć może nie całkiem zgodnie z planem, gdyż wyobraźnia spłatała mi figla, wplątując w treść wątek kryminalny. Tak powstała „Plamka na księżycu” czyli powieść obyczajowo-kryminalna.

[...]Babcia Marika naprawdę miała na imię Marianna. Miała też wściekle rude włosy, o dziesięć lat młodszego męża i kotkę imieniem Kompilacja. Kolę najbardziej zainteresowało to intrygujące miano, lecz babcia tylko uśmiechnęła się tajemniczo.
     – Zrozumiesz, gdy ją zobaczysz.
      I rzeczywiście zrozumiała. Kompilacja miała futerko białe jak śnieg, bez najmniejszego przebarwienia. Do połowy. Bo w połowie tułowia biel kończyła się równo, jakby nożem uciął. Druga część była idealnie czarna, przez co Kompilacja wyglądała, jakby ją zszyto z połówek dwóch różnych kotów.
      Przybrany dziadek Genio był alkoholikiem. Teraz w stanie spoczynku, niemniej jednak kiedyś ostro dawał w kocioł, jak zwykł mawiać o czasach poprzedzających drugie małżeństwo. Wyrzucony z mieszkania przez byłą żonę, sypiał na dworcu lub w altankach działkowych i utrzymywał się z drobnych prac porządkowych. W lecie kosił trawniki, rąbał drewno, przycinał drzewka, a w zimie odśnieżał podjazdy i chodniki, by w zamian dostać parę groszy i ciepły posiłek.
      W ten sposób zapoznał się z Mariką, a po pewnym czasie znajomość przerodziła się w bliższą więź. Dla niej zerwał z piciem i przyszło mu to nad podziw łatwo. Po prostu któregoś dnia stwierdził, że ta drobna kobietka o płomiennych włosach znaczy dla niego więcej niż cała „wódzia” świata. Od tamtej pory minęło blisko osiem lat. Miewał chwile słabości i kilka razy omal się nie ugiął, ale nie chciał jej sprawić zawodu, więc wytrwał.
     – Przez niego tak się na mnie wściekli. – Marika uśmiechnęła się złośliwie. – Stwierdzili, że zwariowałam na starość. Młodszy o dziesięć lat chłop, w dodatku nałogowiec! Uznali, że poleciał na moje pieniądze jak jakiś seryjny narzeczony. A Genio ma przecież emeryturę, i to wyższą niż moja! Kiedy żył jako bezdomny, cały czas gromadziła mu się na koncie, a on mimo nałogu zdołał zachować odrobinę rozsądku i nie podejmował pieniędzy. Przy takim trybie życia to nie było bezpieczne.
      Po cudownych dwóch miesiącach z Mariką i Geniem, dom wydał się Kornelii bardziej przygnębiający niż przed wyjazdem, a rodzice jeszcze sztywniejsi i skostniali w swoich przyzwyczajeniach. Czuła, że nienawidzi ich pracy. Tych bezsensownych badań nigdy niezakończonych sukcesem, zabierających czas, który powinni byli jej poświęcać. Jeszcze bardziej nienawidziła ciągłego udawania, że są szczęśliwą, kochającą się rodziną. I tych manier, tak doskonałych, że aż niewiarygodnych. „To, co dotyczy rodziny, zostaje w rodzinie” – mawiali, a jej szaleńcze wybryki kwitowali słowami: „Co ludzie powiedzą!?”.
      Przywitali ją zdawkowo, jakby była poza domem zaledwie kilka dni. Za to zwrócili uwagę na bagaż.
     – Co to za pudło? – Pliszkowa wskazała dużą, sztywną walizkę, pod której ciężarem córka aż się uginała.
     – Maszyna – odparła Kornelia zdawkowo. Najchętniej zbyłaby pytanie milczeniem, lecz nie chciała doprowadzać do konfliktu już w pierwszych minutach po powrocie.
     – Jaka maszyna? Możesz wyrażać się jaśniej, dziewczyno?
     – Maszyna do szycia. To prezent od babci.
     – Jeszcze tego brakowało! Chcesz szyć w domu jak jakaś szwaczka? – Matka wprawdzie nie podniosła głosu, lecz ton znamionował wzburzenie. – Co lu…
     – Co ludzie powiedzą? – dokończyła Kola. – Będą zazdrościć. Szycie to w dzisiejszych czasach cenna umiejętność. Jak każde rzemiosło. Jesteśmy krajem z nadprodukcją magistrów. Marketing i zarządzanie, a robić nie ma komu – powtórzyła słowo w słowo opinię Mariki.
     – Nie ma cenniejszej rzeczy od wykształcenia – oburzył się ojciec. – To jest prawdziwa wartość. Znajomość rzemiosła nie jest żadnym powodem do chwały. Szwaczką czy hydraulikiem może być nawet ćwierćinteligent, bo do tego nie trzeba rozumu. Każdy potrafi wykonać takie proste prace.
     – Ojej, tato! To znaczy, że naprawiłeś ten kapiący kran w łazience? Super!
      Pliszka zacisnął usta, odwrócił się i odszedł, a żona pośpieszyła za nim, rzuciwszy uprzednio córce spojrzenie pełne dezaprobaty. Kola wzruszyła ramionami. Sama już nie wiedziała, czy śmiać się, czy złościć, tak jak nie wiedziała, czy jeszcze kocha rodziców, czy już nienawidzi[...]