wtorek, 24 lipca 2018

Pół na pół - Izabella Frączyk




Pół na pół


Cykl: Śnieżna grań (tom 2)

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018




Pół na pół” to druga część dylogii „Śnieżna grań” autorstwa Izabelli Frączyk. Po przeczytaniu pierwszej części, noszącej tytuł „Za stare grzechy”, nie mogłam doczekać się kontynuacji, by móc wreszcie dowiedzieć się, czy rodzina Stachowiaków wybrnęła z kłopotów, których nie szczędził jej los.

Edek Stachowiak po śmierci ojca uznaje za swój obowiązek wcielić się w rolę głowy rodziny. Uważa, że jako jedyny mężczyzna to właśnie on musi zadbać o rodzinne przedsiębiorstwo, stanowiące źródło dochodów Stachowiaków. Na drodze do zrealizowania tego celu stoją mu jednak brak predyspozycji do zarządzania, nieumiejętność poruszania się w skomplikowanym świecie finansów oraz kłopoty osobiste. Podjęcie błędnych decyzji, a później chaotyczne miotanie się, żeby zminimalizować straty – wszystko to sprawia, że nad Śnieżną Granią zawisły czarne chmury.

Przerażony potrząsnął głową, żeby odegnać od siebie ponure myśli. Teraz musi jakoś zdobyć pieniądze. Musi ratować interes życia! O własnym tyłku nie wspominając.

Wówczas do akcji wkracza Leokadia, na pierwszy rzut oka sprawiająca wrażenie delikatnej kobiety, której przeznaczeniem jest leżeć i pachnieć bądź błyszczeć w towarzystwie. W rzeczywistości Lola jest twardą bizneswoman i równie twardym negocjatorem, potrafi także wykorzystać swoją niebanalną urodę jako atut w walce o przyszłość rodziny. Ale w walce z własnym sercem ona także okazuje się bezradna.


Jestem pełna podziwu dla Izabelli Frączyk za jej umiejętność wykreowania bohaterów. To prawdziwy majstersztyk.

Najbardziej spodobał mi się Edek. Ze swoim niekiedy wręcz oślim uporem, z przeświadczeniem, że to do mężczyzny należy rozwiązywanie wszystkich ważnych problemów, wreszcie z popadaniem w skrajne nastroje, od chęci odpłacenia pięścią za swoje krzywdy do utopienia smutków w morzu wódki, jest tak doskonale autentyczny, jakby wskoczył w karty powieści wprost „spod samiuśkich Tater”.
Z kolei Lola to typowa góralka. Charakterna, umiejąca walczyć o swoje, niepoddająca się przeciwnościom losu. A przy tym czuła i empatyczna, gotowa zębami i pazurami bronić tych, których kocha.

I co teraz?, pomyślała. Teraz mielibyśmy to wszystko utracić? Całą naszą ojcowiznę? Przecież ja jestem tylko zwykłą instruktorką od nart i snowboardu, którą życie na siłę usadziło w fotelu prezesa.
– Przecież ja nie dam rady – jęknęła zrozpaczona. – Nożeż kurwa jego mać! Niedoczekanie! – zbuntowała się nagle.

Sylwetki innych postaci także zostały nakreślone bardzo starannie, a autorka zadbała o przydanie każdej z nich indywidualnych cech, przez co nawet drugo- i trzecioplanowi bohaterowie są wyróżniającymi się jednostkami, a nie tylko anonimową zbiorowością.

Ciekawa fabuła z zaskakującymi zwrotami akcji sprawia, że książkę czyta się płynnie, niecierpliwie oczekując rozwiązania problemów, którymi Iza hojnie obdarowała rodzinę Stachowiaków. I nie są to wbrew pozorom problemy banalne. 
     Tylko na pierwszy rzut oka może się wydawać, że książka nie niesie w sobie żadnych głębszych przesłań. Po uważnym przeanalizowaniu fabuły można dostrzec, jak wiele ważnych spraw autorka w niej poruszyła. Kwestia lojalności wobec rodziny, kwestia zaufania pokładanego w niewłaściwej osobie, kwestia nienawiści, która potrafi toczyć człowieka jak rak, determinując jego czyny, i kwestia umiejętności zrezygnowania ze swoich dążeń w imię miłości…
Jednocześnie książka niesie pozytywne przesłanie, że przeszkody muszą zostać pokonane, dobro musi zwyciężyć, a miłość zatriumfować. Dlatego na zakończenie wstawię kilka słów, za pomocą których Izabella Frączyk przedstawiła całą potęgę miłości.

A teraz w taksówce, w objęciach mężczyzny, o którym marzyła od dawna, zmierzała nie wiadomo dokąd.
  Wszystko jedno gdzie, byle z nim, dudniło jej w głowie.


Za możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.


 







czwartek, 12 lipca 2018

Czas gniazdowania - Dorota Pasek



 

Czas gniazdowania


Dorota Pasek

 

Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2018 

 
Żaden człowiek nie może istnieć sam, bez rodziny, przyjaciół znajomych, czy chociażby kolegów z pracy. Od zarania dziejów mamy w sobie zakodowane zachowania stadne i to właśnie one kierują naszymi krokami, każąc poszukiwać bliskości drugiego człowieka. Jednym z takich tkwiących w genach instynktów, ukrytych gdzieś w podświadomości, jest pragnienie założenia rodziny. Gdy dopuścimy to pragnienie do głosu, jest to znak, że nadszedł czas gniazdowania.

Bohaterowie „Czasu gniazdowania” Doroty Pasek to ludzie głęboko zranieni. Ciężko im ułożyć sobie życie od nowa i jeszcze ciężej jest zapomnieć. Podłość przyjaciela boli dużo bardziej niż podłość wroga, a jeszcze bardziej boli podłość ukochanego człowieka, osoby, w której ręce złożyło się swój los.
Sara ciągle przechowuje w szafie swoją ślubną suknię, choć od niedoszłego ślubu minęły już trzy lata. Trzyma ją tam ku przestrodze i ku pamięci. Żeby nie zapomnieć i nie wybaczyć.

Nienawidzi jej, ale trzyma w sypialni, bo chce, żeby rozdrapywała ranę, której jeszcze nie wolno się zabliźnić, bo jest za wcześnie, by odpuścić i zapomnieć. I, nie daj Boże, wybaczyć!

Grzegorz nie potrafi uporać się ze zdradą żony. Głęboko zraniony, obwinia wszystkich wokół za swój ból i upokorzenie. Najchętniej odciąłby się od całego świata, zniknął, odszedł tam, gdzie nikt go nie zna i gdzie on nie zna nikogo. Gdzie mógłby wreszcie być sam ze swoim cierpieniem.

Po prostu byłem wściekły. Na nią. Na siebie. Na sytuację… I upokorzony tym, w jaki sposób się mnie pozbyła. Mogła to zrobić całkiem inaczej, bardziej… No, nie wiem… Jakoś mniej boleśnie. Ale nie… Poszła jak zawsze po bandzie. Więc tkwiło to we mnie jak jakiś zadzior i ropiało.

Spotkali się w złym czasie, jeszcze niegotowi na zmianę, na nowe uczucie. A może właśnie w dobrym czasie? Może ta zmiana była im potrzebna, by nie zasklepili się w swoim rozżaleniu, każącym w kółko rozpamiętywać wyrządzoną im krzywdę? By nie zapamiętali się w nienawiści, zapominając o prawdziwym życiu, które oprócz przeciwności losu przynosi także radość?



Urzekła mnie ta powieść, będąca debiutem Doroty Pasek. Autorka potrafiła przedstawić wyeksploatowany do granic możliwości temat tak cudownie świeżo, że przy lekturze miałam wrażenie, jakbym nigdy dotąd nie czytała o zdradzie, zawiedzionych nadziejach i o nowych, rodzących się nieśmiało uczuciach.
     Pani Dorota nie zafundowała czytelnikowi historii jak z bajki. Płyniemy (tak, płyniemy, gdyż powieść napisana jest tak gładko i płynnie, że nie ma w niej miejsca na żadne progi powodujące spowolnienie nurtu). Płyniemy więc w opowieść niepozbawioną scen wywołujących odruchową niechęć i sprzeciw, a jednocześnie pełną optymizmu. Udowodniającą, że największa nawet porażka nie musi determinować całego przyszłego życia, że tylko od nas samych zależy, jak je przeżyjemy.
     Lekkość pióra autorki sprawia, że książkę czyta się z tym przyjemnym dreszczykiem emocji, który odczuwa się tylko przy dobrych lekturach. Co będzie dalej? Jak skończy się ta historia, odmalowana tak realistycznie i tak różnorodnie?
      O tym musicie przekonać się sami, do czego gorąco zachęcam.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Zysk i S-ka.



niedziela, 8 lipca 2018

Uczucia zaklęte w kamieniu - Karolina Wilczyńska

 

Uczucia zaklęte w kamieniu

Stacji Jagodno

Autor: Karolina Wilczyńska

Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2018 






Tym którzy nie czytali poprzednich części, przypominam tytuły i kolejność.
Tom 1 - Zaplątana miłość
Tom 2 - Marzenia szyte na miarę
Tom 3 - Po nitce do szczęścia
Tom 4 - Serce z bibuły
Tom 5 – Życie jak malowane
Tom 6 – Dom pełen słońca

Tym razem do Jagodna przybywa Lea, projektantka awangardowej biżuterii i właścicielka zabytkowego kabrioletu. Lea kocha swój zawód i kocha swoją alfa romeo, lecz praca i samochód nie są w stanie skompensować pustki w życiu uczuciowym. Młoda kobieta dopiero co dokonała „ostrego cięcia” i rozstała się z mężczyzną, z którym jeszcze niedawno wiązała nadzieje na wspólne życie.

Telefon nadal dzwonił. Odczekała, aż melodia umilknie, i powoli, jakby celebrując każdy ruch, odnalazła w spisie kontaktów numer dzwoniącego i zablokowała go. Przed naciśnięciem ostatniego polecenia zawahała się, ale zacisnęła zęby i pomalowanym na czerwono paznokciem wykonała ostateczny wyrok.

Już dla mnie nie istniejesz – powiedziała cicho.


Na razie Lea czuje tylko żal, rozgoryczenie i gniew, ale po przyjeździe do Jagodna to wszystko powoli zaczyna tracić na ostrości, rozmywać się w pamięci i w końcu całkiem znika. Tak właśnie działa Jagodno na wszystkie poranione dusze.

Uczucia zaklęte w kamieniu” to książka o bardzo pozytywnym oddźwięku, co nie znaczy, że bohaterowie nie borykają się z żadnymi problemami. Maja ich naprawdę sporo, ale takie właśnie jest prawdziwe życie. Nie składa się z samych tylko słonecznych dni, są w nim także burze i kataklizmy.

Obie starały się wspierać wzajemnie w tej trudnej chwili, ale i tak każda z nich widziała w oczach drugiej strach. I chociaż żadna nie powiedziała głośno, czego się boi, to i tak wiedziały, jakie myśli krążą w ich głowach.

Moje siódme spotkanie ze Stacją Jagodno mogę zaliczyć do niezwykle udanych. Karolina Wilczyńska utrzymała wysoki poziom, zaprzeczając tym samym teorii, jakoby cykle powinny składać się z co najwyżej pięciu części, gdyż w następnych autorzy zaczynają się powtarzać, popadać w rutynę i stawać się niedbali.
     Karolina Wilczyńska pięknie prowadzi fabułę swojego cyklu. Poszczególne części łączą się miejscem akcji i osobami głównych bohaterów, lecz do każdego tomu autorka wprowadza nowe, nie mniej ważne osoby, przez co „rodzinka” z Jagodna ciągle się rozrasta.
     Czy nie zachodzi obawa, że czytelnik w końcu pogubi się w tej mnogości osób i zdarzeń? Absolutnie nie! Autorka wszystkie postaci obdarza tyloma odrębnymi cechami, że każda tworzy tak wielką indywidualność, że nie sposób pomylić jej z kimś innym. Bohaterowie głęboko zapadają w pamięć, sprawiając, że każda następna wizyta w Stacji Jagodno jest jak upragnione, długo wyczekiwanie spotkanie z gronem najlepszych przyjaciół.


Gorąco polecam wszystkim tę lekturę, a za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.