piątek, 12 kwietnia 2019

piątek, 8 lutego 2019

Bezbronne - Taylor Adams



 

Bezbronne

 



Tłumaczenie: Mariusz Gądek

 

 

Wydawnictwo: Otwarte

Rok wydania: 2019 

 

 

 

„Bezbronne” Taylora Adamsa to książka reklamowana jako thriller, który podbił świat. Niestety mnie nie podbił, co najwyżej zirytował.

Przyznam, że opis na okładce mnie zachęcił. Śnieżyca, odludzie i brak zasięgu, obcy ludzie i uwięzione w samochodzie dziecko… Od razu poczułam dreszczyk emocji i natychmiast zaczęłam zagłębiać się w fabułę. Początek całkiem mi się spodobał.

Darby wybrała się w podróż podczas śnieżycy nie dla własnego kaprysu. Jedzie do rodzinnego miasta, by porozmawiać z umierającą matką i prosić o wybaczenie. Gdy awaria wycieraczki uniemożliwia jej dalszą jazdę, dziewczyna zjeżdża na parking Miejsca Obsługi Podróżnych, by przeczekać śnieżycę. W budynku zastaje cztery osoby, również czekające na zmianę warunków atmosferycznych.
W poszukiwaniu zasięgu dziewczyna przechadza się po parkingu i nagle widzi, że w jednym z samochodów uwięziona jest dziewczynka. Darby postanawia uwolnić dziecko, lecz nie ma pojęcia, do kogo należy pojazd. Wie natomiast, że nie poradzi sobie sama. W budynku MOP-u znajduje się trzech mężczyzn i jedna kobieta. Kto z nich jest wrogiem, a kto może stać się sprzymierzeńcem? Nie mając innego wyjścia, dziewczyna dokonuje wyboru niejako „w ciemno”.

Do tego momentu nie miałam do książki większych zastrzeżeń. Przeciwnie. Fabuła wzbudziła zaciekawienie, podobał mi się sposób przedstawienia tej historii, stylowi również nie mogłam niczego zarzucić. Niestety po doczytaniu do sceny skaptowania przez Darby sojusznika musiałam zmienić zdanie.
Scena mająca być zwrotem akcji okazała się tak przewidywalna jak to, że po nocy nastanie dzień. Miałam jednak nadzieję, że to jedyne potknięcie autora, że na tym wyczerpał limit banalnych rozwiązań. Istotnie, następny zwrot akcji rzeczywiście mnie zaskoczył, ale nie było to zaskoczenie pozytywne. Szczerze mówiąc, nadal nie mogę doszukać się logiki w działaniu trojga bohaterów, choć usilnie starałam się znaleźć wytłumaczenie.
Zakończenie książki to znów sięgnięcie do banalnych, za to chwytających za serce rozwiązań. Hasło „dziecko najwyższym dobrem” zawsze się sprawdza, tylko że ja tego nie kupuję. Dla mnie granica absurdu została przekroczona.



Jak już wspomniałam, styl autora przypadł mi do gustu. Taylor Adams opisuje historię Darby bardzo plastycznie, stosuje też odpowiednią dynamikę akcji, przez nie czuje się znudzenia czy znużenia. 
Może trochę zbyt mało jest tu dopowiedzeń, przez co czytelnik może odnieść wrażenie, że Darby jest jasnowidzem, skoro jej domysły (a przynajmniej ich większość) przedstawiane są później jako fakt, ale to często popełniany przez autorów błąd. Poza tą lekko tylko irytującą manierą nie znalazłam w „Bezbronnych” większych potknięć i gdyby nie rozwiązania fabularne, byłabym całkiem zadowolona z lektury.

Czy polecam? Oczywiście. Nie kreuję się na znawcę, a mój gust nie jest „jedynie słusznym”. Jestem przekonana, że wielu czytelników uzna tę książkę za świetną lekturę.


Fragment książki do pobrania tutaj:  http://bit.ly/Bezbronne_czytanie


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Otwarte.


środa, 6 lutego 2019

Pionki - Natalia Nowak-Lewandowska



Pionki

Cykl: Teoria gier (tom 2) 

 


Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2018 

 

 

 

 

Pionki” to druga część trylogii „Teoria gier” Natalii Nowak-Lewandowskiej, będącej kompilacją kryminału z powieścią obyczajową. Po świetnej pierwszej części (Układanka) liczyłam na doskonałą lekturę i absolutnie się nie zawiodłam.

W swoich poprzednich powieściach Natalia pokazała, że nie boi się poruszać trudnych tematów. Tak też jest w „Pionkach”, gdzie na pierwszy plan wysuwają się Majka i Tomek – bohaterowie znani czytelnikowi z poprzedniej części. Młodzi ludzie nie mają łatwego życia, choć pozornie nie brakuje im niczego. 
 
Majka rozpaczliwie szuka bliskości drugie człowieka, nie mogąc znieść obojętności ojca, który przecież w głębi duszy kocha ją do szaleństwa. Zagubili gdzieś szczerość i otwartość w okazywaniu uczuć, w ich wzajemne stosunki wkradła się obcość, nieumiejętność porozumienia się i skrępowanie. Aż pewnego dnia Majka znika.
Jakub dopiero teraz pojmuje, że wielokrotnie ranił córkę brakiem zainteresowania, obojętnością na jej problemy, celowym tłumieniem pracą wyrzutów sumienia. Zbyt mało czasu poświęcał swojemu jedynemu dziecku, pozwolił, by stali się sobie obcy.
Tomek wywodzi się z zupełnie innej rodziny niż Majka. Ona jest córką policjanta, on synem osoby znajdującej się po drugiej stronie barykady. Dlatego walczy z rodzącą się miłością do Majki, nie wierząc, że może ich łączyć coś ponad chwilową fascynację, ale gdy dziewczyna znika, dokonuje przewartościowania swoich uczuć. Wkrótce też przekonuje się, że musi dokonać wyjątkowo trudnego wyboru.



Połączenie kryminału z powieścią obyczajową nie zawsze się sprawdza. Często jest to mariaż stworzony na siłę i wyraźnie się wtedy wyczuwa, iż sceny obyczajowe zostały doklejone dla zwiększenia objętości książki. W przypadku „Pionków” nie odnosi się takiego wrażenia. Tutaj wszystko pięknie się zazębia, a wątki obyczajowe nie są włączone tak sobie, tylko po to, żeby były. Każda scena obyczajowa jest umieszczona celowo, gdyż prędzej czy później wpływa na wątek kryminalny, wiążąc się z nim w spójną całość.

Co istotne, Natalia Nowak-Lewandowska nie zwykła używać pięknych słów przy opisywaniu brzydkich spraw. Nazywa rzeczy po imieniu, nie bawiąc się pudrowanie rzeczywistości, i nie stroni od drastycznych opisów. Dzięki temu opisywany przez nią świat nie jawi się może jako kraina szczęśliwości, za to jest realny aż do bólu. Właśnie dlatego tak wysoko oceniam jej książki. Bajki czytałam w dzieciństwie, teraz wolę inną literaturę. Taką jak właśnie „Pionki”.


Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Replika.



poniedziałek, 4 lutego 2019

Kobiety nieidealne. Iza - Magdalena Kawka, Małgorzata Hayles




Kobiety nieidealne. Iza  

Cykl: Kobiety nieidealne (tom 1) 

 

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2018 




Druga część cyklu „Kobiety nieidealne” autorstwa Magdaleny Kawki i Małgorzaty Hayles nosi podtytuł „Iza”. Dla nikogo nie będzie chyba niespodzianką, że na pierwszy plan wysuwa się tutaj ta z grona czterech przyjaciółek, która nosi imię Isaura. 
Jak łatwo się domyślić, Iza nie znosi swojego imienia i dlatego posługuje się zdrobnieniem. Myślę jednak, że gdzieś tam w głębi duszy jest dumna z tego niespotykanego zbyt często imienia, gdyby bowiem było inaczej, mogłaby je bez problemu zmienić.



Iza ma syna wkraczającego właśnie w fazę zachowań kompletnie niezrozumiałych dla dorosłych, za to całkiem naturalnych i oczywistych dla nastolatków. Ma też matkę, z którą nigdy nie potrafiła się porozumieć, jakby przemawiały dwoma różnymi językami.
Iza wychowywała się bez ojca i cały czas tkwiła w przeświadczeniu, że ten nieznany rodziciel od dawna nie żyje. Można więc wyobrazić sobie, jaki szok przeżyła, gdy dowiedziała się prawdy. 
Ale Iza nie zwykła pozwalać, by cokolwiek w jej życiu działo się bez jej woli. Natychmiast postanawia odszukać mężczyznę, za którego sprawą przyszła na świat, a oddane przyjaciółki bez chwili wahania oferują swoją pomoc. Tak zaczyna się nowa przygoda z czterema nieidealnymi kobietami, które stały się dla mnie kimś tak bliskim, jakby były realnymi istotami.

Refleksje po lekturze? Głównie taka, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. Dla czterech przyjaciółek nie ma rzeczy niemożliwych, a im większe przeciwności losu je spotykają, z tym większą determinacją prą do celu. Ponieważ sama wyznaję zasadę, że „jedyne, czego nie da się zrobić, to ściągacza szydełkiem”, ich postawa jest mi wyjątkowo bliska.
Kolejna refleksja jest taka, że druga część cyklu w niczym nie ustępuje pierwszej i gdyby przyszło mi wybierać, nie umiałabym wytypować zwycięzcy. Obie są dla mnie rewelacyjne i zajęły należne sobie miejsce na mojej półce „lubianków”, czyli książek, do których na pewno wrócę.





Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Replika.






poniedziałek, 28 stycznia 2019

Kobiety nieidealne. Magda - Magdalena Kawka, Małgorzata Hayles



Kobiety nieidealne. Magda   

Cykl: Kobiety nieidealne (tom 1) 

 

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2018 

 

 

 

 

Kobiety nieidealne”. Kusiła mnie już sama nazwa cyklu, gdyż mnie także jest daleko, a nawet bardzo daleko do ideału. Wreszcie wpadła w moje ręce pierwsza część. Coś mi mówiło, że będzie to książka, która pokocham całym sercem, toteż natychmiast zabrałam się za lekturę. Miałam rację. „Kobiety nieidealne. Magda” Magdaleny Kawki i Małgorzaty Hayles to był strzał w sam środek tarczy. 
 
Pokrętny, niekiedy czarny humor, pozorny chaos rządzący życiem czterech przyjaciółek, a przede wszystkim ich bezgraniczna lojalność wpisały się idealnie w mój gust. Darowałam im nawet zalewanie problemów winem, choć nie znoszę tego trunku. Trudno, nie można mieć wszystkiego.

Sama nie wiem, dlaczego książka ta kojarzy mi się z drzwiami, odgradzających nas od zupełnie innego świata. Ten świat to taki współczesny tajemniczy ogród, w którym czeka na nas coś niebywale pięknego. Wystarczy tylko się odważyć i zrobić krok naprzód, przekroczyć te drzwi.





Refleksje po lekturze? Głównie taka, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie dało się tego na własne życzenie pogorszyć. Oraz druga – szczęście to nie mucha, samo nie przyleci. Trzeba je zwabić, używając odpowiedniej zanęty.

Kobiety nieidealne. Magda” to idealna lektura chandrę (i nie tylko).
Mądre życiowe prawdy ukryte pod płaszczykiem lekkich, niewymuszonych dialogów oraz ogromna dawka inteligentnego humoru sprawią, że nawet największy pesymista ujrzy świat w jaśniejszych barwach.


Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Replika.

 

czwartek, 24 stycznia 2019

Muzyka twojej duszy - Agnieszka Lis

 

Muzyka twojej duszy

Wydawnictwo: Czwarta Strona

Rok wydania: 2019 

 

 

 

 

Gdy sięgam po książkę Agnieszki Lis, dobrze wiem, że zostanę „przeczołgana” psychicznie. Tak też się stało, gdy czytałam jej najnowsze dzieło. Zgodnie ze swoim tytułem „Muzyka twojej duszy” nie dotyka tylko powierzchownych uczuć, lecz sięga tych ukrytych w najdalszych zakamarkach duszy.

Po tragedii, jaka go spotkała, Igor nie potrafi odnaleźć się w życiu. Właściwie tylko dryfuje niczym okręt pozbawiony steru, bez większego zaangażowania spełniając oczekiwania rodziców. Sam nie ma już żadnych pragnień.
Tak jest do czasu, gdy znów odżywa w nim pasja fotografowania. To dzięki niej wydobywa się z kokonu zobojętnienia i podejmuje próbę zrealizowania dawnych planów. Wyjeżdża na studia i tam, w obcym mieście pełnym obcych ludzi poznaje Elżbietę. Różniąca się od niego pod każdym względem dziewczyna wkrótce staje się dla niego kimś najważniejszym w życiu. Teraz ona jest jego pragnieniem i jego obsesją.
Igor kocha Elżbietę bezgranicznie i panicznie boi się, że ją utraci. Kiedyś już stracił ukochaną osobę i nie zamierza dopuścić, by znów tak się stało. Gdyby mógł, zamknąłby Elżbietę w złotej klatce, by nie musieć drżeć z obawy, że ktoś lub coś może mu ją odebrać. Przede wszystkim stara się usunąć z drogi swoją największa rywalkę – muzykę.



Największą miłością Isabel jest muzyka. To jej kobieta podporządkowała swoje życie i to dla niej jest w stanie zrezygnować ze wszystkiego. Isabel unika ludzi. Wie, że mało kto potrafiłby zrozumieć jej pasję. Nie chce na nużące ją rozmowy poświęcać czasu, woli oddać go muzyce, która jest bardzo wymagającą panią.
 
„– Jeśli chcesz grać, musisz ćwiczyć codziennie – kontynuowała. – Dzień bez instrumentu to katastrofa. Jeden dzień bez ćwiczenia nie oznacza braku postępu. To cofanie się!”

Isabel sama zbudowała złotą klatkę i dobrowolnie się w niej zamknęła, za towarzystwo mając tylko zakochanego w niej Manuela i ukochaną muzykę.

Muzyka twojej duszy” jest powieścią pisaną nutami. Taka była moja pierwsza myśl, gdy zaczęłam czytać. Z każdej niemal strony tchnie miłością autorki do muzyki, dzięki czemu nawet największy muzyczny laik nie poczuje się przytłoczony opisami utworów, ćwiczeń i koncertów. To wielki plus tej książki.
Drugim plusem są bohaterowie, skonstruowani tak, że nawet postacie epizodyczne mają odrębne rysy, wyróżniające ich spośród innych. W dodatku każda z nich ma swoją własną historię i zawarte w niej małe lub większe dramaty. 



 
Agnieszka Lis w kilku zdaniach potrafiła oddać rozterki rodziców Igora – ludzi stanowiących sól tej ziemi i nieumiejących zrozumieć syna, pragnącego dosięgnąć gwiazd.
W kilku zaledwie akapitach ukazała tragedię człowieka, który mógłby osiągnąć szczyty, gdyby nie choroba alkoholowa, pokonująca go każdego dnia aż do ostatecznego zwycięstwa.
Narracja książki to całkiem osobna historia. Tego tekstu się nie czyta, lecz się przez niego płynie, czasem wartko i niespokojnie, czasem znów powoli niczym łódka wpływająca na uśpione wody cichej zatoki. A gdyby przyrównać tę książkę do muzyki, to odbieram ją jak Va, pensiero z opery Nabucco Giuseppe Verdiego w wykonaniu chóru, przechodzącego od niente do fortissimo.

Mam wrażenie, że książce tej Agnieszka Lis oddała kawałek swojej duszy, tak jak oddała go muzyce. Dlatego koniecznie musicie ją przeczytać.

Za egzemplarz książki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.




niedziela, 20 stycznia 2019

Odzyskane dzieciństwo - Zuzanna Arczyńska


 

Odzyskane dzieciństwo

 

Wydawnictwo: Szara Godzina

 

Rok wydania: 2018 

 

 

 

Odzyskane dzieciństwo“ Zuzanny Arczyńskiej nie jest łatwą książką. Powieść ta porusza zbyt wiele trudnych tematów, by mogła stanowić czytadełko do poduszki.

Dzieciństwo na ogół kojarzy nam się pozytywnie. Jest nawet takie utarte powiedzenie: „beztroskie dzieciństwo”, z którym nigdy jakoś nie mogłam się zgodzić. Bo przecież dzieci mają troski i coś, co nam, dorosłym, wydaje się niewartym nawet wzmianki, w ich dziecięcych serduszkach urasta do rangi tragedii. Tym bardziej trudno mówić o beztroskim dzieciństwie w przypadku dzieci pozbawionych rodziny lub dzieci zaniedbywanych, pozostawianych samym sobie albo, co najgorsze, dzieci, wobec których stosowana jest przemoc.

Książka „Odzyskane dzieciństwo” opowiada o takich właśnie dzieciach – skrzywdzonych przez los i przez ludzi, samotnych w swoim cierpieniu, pozbawionych nadziei. To nie jest ładna bajka, a Zuzanna Arczyńska nie zrobiła nic, by złagodzić ten obraz. I za to właśnie należą jej się wielkie brawa. 


 
Autorka nie próbowała niczego retuszować, żeby było ładnie, dlatego ładnie nie jest. Jest za to cierpienie młodych istot, jest ich ogromna tęsknota za normalnością, są ich marzenia o zwykłym domu, w którym znalazłoby się miejsce i dla nich.
Zuzanna pozwoliła, by marzenia jej książkowych bohaterów się spełniły. Dała im nadzieję i dała mi im miłość, gdy na drodze postawiła im cudownych ludzi o sercach tak wielkich, że objęły miłością ich wszystkich i jeszcze zostało w nich miejsce na uczucie dla innych, także potrzebujących pomocy.




Jak wspomniałam w pierwszym akapicie, ze względu na tematykę „Odzyskane dzieciństwo” nie jest książką łatwą. Nie jest taką również ze względu na mnogość występujących w niej postaci, co mniej wytrawnych czytelników może dezorientować. Mimo wszystko radziłabym się nie zniechęcać, gdyż powieść warta jest tego, by zamiast „połknąć i zapomnieć”, jak to dzieje się w przypadku lekkiej lektury, poświęcić więcej czasu na przeczytanie i chociaż kilka chwil refleksji.

Zuza, dziękuję Ci za tę książkę. Ta to, że niczego nie wygładziłaś, że pokazałaś brutalną rzeczywistość bez upiększeń. Za język, momentami szorstki i wulgarny, a przez to autentyczny. I za przesłanie, że nawet największy koszmar może się skończyć, jeśli tylko znajdą się ludzie prawdziwie dobrzy, którzy ponad swoją wygodę i komfort psychiczny postawią chęć pomocy.


środa, 16 stycznia 2019

Nowe czasy. Nie pora na łzy - Edyta Świętek






Nie pora na łzy   

Cykl: Nowe czasy (tom 1) 

 

Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2018 




Cykl Edyty Świętek „Nowe czasy” jest kontynuacją sagi „Spacer Aleją Róż”. Spotkamy tu starych, dobrych przyjaciół w postaci bohaterów nowohuckiej sagi, zawrzemy też nowe przyjaźnie.

W pierwszej części, zatytułowanej „Nie pora na łzy”, na pierwszy plan wysuwają się dwie bohaterki – Wioletta i Małgosia. 
 
Wioletta jest córką Karola i Gabrieli Pawłowskich, siostrą bliźniaków Adriana i Marka. Wraz z jednym z braci postanawia stworzyć zespół disco polo, korzystając z faktu, że ten rodzaj muzyki zaczął właśnie święcić w Polsce wielkie triumfy. Wkrótce rodzeństwu udaje się zaistnieć na rynku, a w ślad za tym przyszły pieniądze i sława. Niestety Wioletta przekonuje się dość szybko, że sława ma także inne, mniej przyjemne oblicze, a powodzenie na deskach sceny niekoniecznie przekłada się na życie osobiste.



Małgosia jest córką Andzi i Pawła Szymczaków. Rodzice uwielbiają jedynaczkę i gotowi są przychylić jej nieba, lecz chęć zdobycia majątku do tego stopnia przesłoniła im wzrok, że nie zauważają tego, co najważniejsze. Nie pojmują, że dziecku potrzebne jest ich zainteresowanie, że drogie prezenty i pieniądze nie zastąpią wspólnie spędzanych chwil. Opływająca w dobra materialne Małgosia jest dzieckiem przeraźliwie samotnym, łaknącym odrobiny uwagi ze strony rodziców, którzy przecież ją kochają i pragną dla niej jak najlepszego życia. Pytanie tylko, czy pojmą swoje błąd zanim będzie za późno.



Czytając „Nie pora na łzy” przeniosłam się w czasy, gdy kapitalizm stawiał pierwsze kroki, a na chodnikach i skwerkach królowały popularne wówczas „szczęki” i łóżka polowe, na których leżały towary. W większości była to odzież, tandetna, uszyta byle jak i z nędznej jakości tkanin, ale za to wreszcie kolorowa, modna i dostępna bez wielogodzinnego stania w kolejkach. 
 
Edyta Świętek tak wiernie oddała klimat tamtych dni, że niemal widziałam tłum przewalający się przez giełdę ze straganami, mężczyzn okupujących stolik do gry w „trzy kubki”, a w uszach dźwięczała mi prosta, rytmiczna melodia z nieskomplikowanymi słowami, tak charakterystyczna dla muzyki disco polo.

Zajmująca fabuła, pełna niespodziewanych zwrotów, to rozczulała, to rozśmieszała do łez. Zakończenie, którego właściwie wcale nie ma, wywołało u mnie mieszane uczucia wobec autorki. Z jednej strony był podziw dla genialnego zabiegu, sprawiającego, że każdy przeczytał tę książkę, z pewnością sięgnie po drugą część. Z drugiej zaś strony miałam ochotę złapać Edytę za te piękne długie włosy i solidnie je potarmosić. Bo jak można zostawić czytelnika w takim okropnym niedosycie? No jak?



poniedziałek, 14 stycznia 2019

Wszystko nie tak! - Izabella Frączyk






Wszystko nie tak!

Wydawnictwo: Prószyński i S-ka

Rok wydania: 2018 

 

 

 

 

 

Ewa i Monika znają się jeszcze ze szkolnych czasów. Mimo istotnych różnic charakterów zostały prawdziwymi przyjaciółkami i wspierają się w trudnych chwilach. Te zaś zdarzają się zazwyczaj z powodu źle ulokowanego uczucia, a wówczas może pomóc tylko butelka wina, niezdrowe żarcie i wyrzucenie z siebie wszystkich żalów w rozmowie z przyjazną, pełną zrozumienia, godną zaufania osobą. 
 
Pewnego dnia Ewa znika bez śladu. Wyeliminowawszy wszystkie inne hipotezy, Monika dochodzi do jedynego możliwego wniosku – przyjaciółka została porwana. Wprawdzie za nic nie potrafi pojąć, dlaczego ktoś miałby porywać zwyczajną, niebyt majętną dziewczynę, która w dodatku nie posiada zaplecza finansowego w postaci bogatej rodziny, ale nie zamierza biernie oczekiwać na rozwój wypadków. Zatrudnia prywatnego detektywa, nie wiedząc, że w ten sposób uruchomi całą serię przedziwnych zdarzeń.




Wszystko nie tak!” Izabelli Frączyk to idealna książka na poprawę złego humoru. Świetna komedia obyczajowa, w której znajdziemy nie tylko zabawne, niekiedy wręcz absurdalne dialogi zgrabnie połączone z obfitującą w zaskakujące zwroty sytuacji fabułą. Wbrew pozorom w książce poruszone zostały także istotne zagadnienia, a na pierwszy plan wysuwa się tu przyjaźń. 
 
Autorka na przykładzie Ewy i Moniki pokazała, czym naprawdę powinno być uczucie, którego nazwa tak często jest nadużywana. Przyjaźń to nie tylko miłe ploteczki czy wspólne picie kawy, ale przede wszystkim zdolność do poświęceń, do postawienia cudzego dobra ponad swoim, do rezygnacji z własnych planów dla dobra drugiej osoby.
Widzimy też, do czego może doprowadzić chęć łatwego zarobku. W zaślepieniu spodziewanymi zyskami bardzo łatwo jest przekroczyć granicę, trudniej natomiast zawrócić z tej drogi, zwłaszcza gdy nie ma się zbyt wielkiej wprawy w kłamaniu i oszukiwaniu. A jeszcze trudniej, gdy w sprawę nieoczekiwanie wda się miłość.

Wszystko nie tak!” jest doskonałą lekturą na ponure dni, gdyż już po kilku stronach na twarzy czytającego musi pojawić się uśmiech. Ja czytałam tę książkę w ZUS-ie i nie był to najlepszy pomysł, ponieważ inni interesanci spoglądali wysoce podejrzliwie, słuchając mojego niekontrolowanego chichotu. Pewnie uznali, że mam coś z głową, bowiem dziwnie jakoś się ode mnie odsuwali. Dlatego bezpieczniej będzie czytać tę książkę w swoim mieszkaniu.











piątek, 11 stycznia 2019

Facet do poprawki - Joanna Sykat





Facet do poprawki



Wydawnictwo: Replika

Rok wydania: 2018 





Joanna Sykat przyzwyczaiła mnie do książek utrzymanych w romantycznym, refleksyjnym nastroju. Gdy dostałam w swoje ręce „Faceta do poprawki”, wiedziałam, że tym razem będzie inaczej – ostrzegała przed okładka i opinie czytelników. Nie spodziewałam się jednak, że ta książka to prawdziwa petarda.

Już dawno nie uśmiałam się przy lekturze tak szczerze i serdecznie jak przy czytaniu o perypetiach Gundy, która zarabia na życie, pacyfikując niewiernych mężczyzn. Jej kreatywność w tej materii doprawdy nie zna granic. Ubawiła mnie nawet miłość bohaterki do Kune, choć osobiście nie wyobrażam sobie, bym mogła pokochać pająka. Ale moją miłość do szczurów też mało kto rozumie, więc niech tam. Nie mnie decydować, kto kogo może kochać, zwłaszcza platonicznie.




Facet do poprawki” wyszedł Joannie Sykat wyśmienicie i żadnych poprawek nie wymaga. Jedyne, do czego mogłabym się przyczepić, to jego długość. No, no, tylko bez lubieżnych skojarzeń! Mam na myśli długość książki. Mam też nadzieję, że Asia już niedługo przedstawi czytelnikom, jeśli już nie kontynuację, to przynajmniej książkę napisaną w podobnym stylu, gdyż ma wielkie predyspozycje ku temu, by zostać prawdziwym mistrzem tego gatunku.