czwartek, 25 maja 2017

Łąki kwitnące purpurą - Edyta Świętek

Łąki kwitnące purpurą

Cykl: Spacer Aleją Róż (tom 2)

 

Autor: Edyta Świętek

 

Wydawnictwo: Replika 

Rok wydania: 2017 


 
Druga część nowohuckiej sagi „Spacer Aleją Róż” przenosi nas w lata 1951 – 1956, okres wyjątkowo bolesny dla mojej rodziny. To właśnie te lata mój ojciec spędził w najcięższych więzieniach Polski, skazany za rzekomą zdradę ojczyzny. Z tym większym więc zainteresowaniem śledziłam akcję powieści, ciekawa, jak też autorka poradziła sobie z tematem, tak dobrze mi znanym z ust naocznych świadków tamtych zdarzeń.
     I muszę z radością przyznać, że poradziła sobie śpiewająco, prowadząc rodzinę Szymczaków przez meandry losów. Sukcesywna odbudowa Polski ze zniszczeń wojennych, gospodarka oparta na planach niemożliwych do realizacji bez zaniedbań w innych dziedzinach, eskalacja walki z kościołem w obawie o jego wpływy na społeczeństwo i wreszcie poznański czerwiec'56 czyli pierwsze wystąpienie robotników przeciwko władzy ludowej – wszystko to zostało zgrabnie wplecione w fabułę, czyniąc z tej książki niepowtarzalne dzieło.

Coraz więcej Szymczaków przybywa do Nowej Huty, bo też ich problemy, miast znikać, ciągle się mnożą i koniec końców jedynym sposobem zapobieżenia nieszczęściu jest ucieczka z rodzinnych Pawlic.
     Jak pamiętamy z „Cienia burzowych chmur” czyli pierwszego tomu sagi, za Bronkiem do Nowej Huty przybywa jego najmłodsza siostra. Ta niezwykle silna psychicznie dziewczyna jest jak młoda brzoza, co to gnie się pod nawałnicą, a potem dźwiga się jeszcze silniejsza.
     W ślad za nią przybywa Andrzej, który w Pawlicach przeżył prawdziwe piekło. Rodzina ma nadzieję, że chłopak w nowym środowisku odnajdzie swoje miejsce na ziemi, zapomni o przeszłości i znów stanie się tym, kim był dawniej – wesołym, niefrasobliwym chłopcem.
     Z nadzieją na nowe życie przyjeżdża do Nowej Huty także Leszek. Po latach spędzonych w armii, zniechęcony panującymi tam stosunkami, pragnie zacząć wszystko od nowa.
   Wkrótce dołącza do nich również Krysia, stanowiąca najsłabsze ogniwo rodziny Szymczaków. Pozbawiona większych ambicji, pragnie w zasadzie tylko jednego – wygodnego życia u boku kochającego męża.
     Tym sposobem w rodzinnym domu zostaje tylko matka i najstarsza z sióstr. Dorota jako jedyna nie pragnie nowego życia w Nowej Hucie. Ale i ona stopniowo się zmienia, wychodzi ze skorupy, w której zamknęła się w ucieczce przed okrucieństwem zewnętrznego świata.

Losy rodziny Szymczaków to pasmo nieszczęść z rzadka tylko przerywanego chwilami radości. Jest tak, jak gdyby zawisło nad nimi jakieś fatum, pilnie bacząc, by nie wiodło im się zbyt dobrze.
      I tu wielki ukłon w stronę autorki, niełatwo jest bowiem przedstawić taką historię bez popadania w melodramatyczne tony. Tu natomiast wszystko jest naturalne, rzeczywiste do tego stopnia, że przeżywa się niedole Szymczaków tak, jakby istnieli naprawdę.
    Smutek i gorycz Edyta Świętek łagodzi dowcipnymi dialogami, często okraszanymi autentycznymi dowcipami pochodzącymi z tamtych czasów.

„…papugę usłyszał ubek. Ptak i jego właściciel stanęli przed sądem, ale w dniu rozprawy papugę wymieniono na inną u księdza. W trakcie przesłuchania, mimo nalegań sądu, ptak uparcie milczał. Sędzia, by skłonić jednak papugę do mówienia, sam zaczął powtarzać: „Precz ze Stalinem”, ale bez skutku. Wreszcie zaproponował, żeby wszyscy zebrani w sali rozpraw krzyknęli: „Precz ze Stalinem”. Po tym okrzyku papuga zareagowała: „Panie, wysłuchaj naszych modlitw”.

Dzięki tym dowcipnym przerywnikom lektura staje się lżejsza, nie przygnębia i nie zniechęca mimo tragizmu i brutalności niektórych scen.

Dokładność w przedstawieniu realiów tamtych czasów świadczy o doskonałym przygotowaniu. Imponuje mi ogrom pracy, którą autorka musiała włożyć w napisanie tej powieści właśnie w ten sposób, z zachowaniem historycznych prawd.
     Nie da się też nie zauważyć wyglądającej z każdej stronicy ogromnej miłości autorki do miejsca, w którym spędziła dzieciństwo i pierwszą młodość. Saga „Spacer Aleją Róż” to hołd Edyty Świętek dla Nowej Huty i jest to hołd piękny, warty poznania. Wiele straci ten, kto nie przeczyta książek wchodzących w skład tej sagi.



Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Replika.

piątek, 19 maja 2017

Wiosna z Repliką czyli „Jak kamień w wodę. Polowanie na Pliszkę” Hanny Greń

Tylko ode mnie zależy twój los. Gdy w środku nocy usłyszysz szmer za oknami, to będę ja, i gdy w słońcu nagle pochłonie cię cień, to też będę ja. Nie uciekniesz przede mną.
Kiedy Kornelia zaczyna otrzymywać tajemnicze listy z pogróżkami, uważa to za głupi dowcip. Żyje na uboczu, nie wchodząc nikomu w drogę i nie nawiązując żadnych bliższych relacji z innymi ludźmi, kto więc mógłby życzyć jej śmierci? Jednak sytuacja staje się coraz poważniejsza, dlatego kobieta podejmuje decyzję o zgłoszeniu się na policję.
Nie jest to dla niej łatwe – jej dotychczasowe kontakty ze stróżami prawa nie należały do najprzyjemniejszych. W młodości została niesłusznie oskarżona o składanie fałszywych zeznań. Wszyscy zdawali się być wrogo nastawieni do Kornelii, ponieważ mężczyzna, którego oskarżyła wtedy o próbę gwałtu, sam był policjantem, a jego koledzy nie wierzyli, że mógł dopuścić się przestępstwa.
W wyniku zbiegu okoliczności, kobieta natrafia na posterunku na tego samego funkcjonariusza, który przed laty próbował ją zdyskredytować, aby chronić swojego przyjaciela. Mimo wrogiego nastawienia, to jednak właśnie ten mężczyzna może okazać się dla Kornelii jedyną nadzieją. 
/źródło opisu: http://www.replika.eu/index.php?k=ksi&id=634/





Tym razem zmieniłam gatunek i zamiast kryminału z wątkiem obyczajowym powstała powieść obyczajowa z wątkiem kryminalnym w tle. „Jak kamień w wodę” to pierwsza część tej opowieści, której zakończenie można będzie przeczytać w książce „Światełko w tunelu. Polowanie na Pliszkę”, której wydanie przewidziane jest na sierpień 2017.
     Miałam obawy, czy taka zmiana gatunku wyjdzie mi na dobre, czy w ogóle potrafię napisać dobrą obyczajówkę. Dzisiaj, po miesiącu od premiery, mogę tylko podziękować Wam, drodzy czytelnicy, za ciepłe przyjęcie Pliszki. Wiem już, że uwiła sobie gniazdko na wielu półkach z książkami i że w tych domach druga Pliszka jest niecierpliwie wyczekiwana. Dziękuję!

 

niedziela, 14 maja 2017

Krew i srebrne oczy - Paweł Atamańczuk

 

Krew i Srebrne Oczy #01

 

Autor: Paweł Atamańczuk

 

Wydawnictwo: Wydano nakładem autora

Rok wydania: 2016 

 

 

O książce słyszałam wiele dobrego, korciło mnie więc, żeby ją przeczytać. Długo nie było okazji, aż wreszcie na krakowskich targach poznałam Pawła Atamańczuka i dostałam od niego „Krew i srebrne oczy”. Przyznam się, że byłam gotowa odebrać mu tę książkę siłą, gdyby nie oddał jej dobrowolnie. Na szczęście obyło się bez stosowania środków przymusu bezpośredniego. Przeczytałam zdobycz natychmiast po powrocie do domu, a teraz wreszcie znalazłam czas, żeby o niej napisać.

Zacznę od uwag krytycznych, bo tych jest zdecydowanie mniej.
Po pierwsze, pewne niedociągnięcia w dziedzinie redakcji i korekty, co w pierwszej chwili trochę mnie raziło. Lecz po jakimś czasie, wciągnięta w wir zdarzeń, przestałam zwracać uwagę na ten drobny minus.
    Po drugie, wrażenie, że nie wszystko zostało opowiedziane. Trochę za mało „wnętrza” bohaterów – ich przemyśleń, emocji – czyli tego wszystkiego, co powodowało, że postępowali tak, a nie inaczej, że wybrali taką właśnie drogę. Bez miotających nimi wątpliwości, bez zwątpienia czy zwykłego ludzkiego strachu, chwilami stawali się za mało realni, za mało uczłowieczeni.
    Po trzecie, mimo przedstawionych wyżej wad, książka jest świetna i do tego stopnia pochłania czytelnika, że zapomniałam o gotowanym makaronie. Ale konieczność zjedzenie rosołu z makaronową papką to niewielka cena za możliwość przeżywania wraz z Ce’Seline Di Votte z Kalivali tych wszystkich przygód.

Srebrnooka Tancerka Ostrzy zabrała mnie w swój świat i z radością przyznaję, że świat ten został wykreowany wręcz genialnie, a dodatkowym atutem jest sporządzona przez autora mapka, dzięki której w każdej chwili można sprawdzić, dokąd się zawędrowało.
    Gwarantuję, że w tej podróży nie zaznacie ani odrobiny nudy. Wartka akcja z niespodziewanymi zwrotami zapewnia czytelnikowi szeroką gamę emocji, od rozbawienia poprzez obawę aż do złości. I ta niecierpliwość, by jak najszybciej móc się dowiedzieć, co będzie dalej! To rzadki dar, taka umiejętność całkowitego zawładnięcia uwagą odbiorcy. Autorze, chylę czoła!
    Wielkim atutem są także bohaterowie. Wyraziści, z wyeksponowanymi cechami pozwalającymi na dostrzeżenie w każdym z nich odrębnej jednostki, są czymś więcej niż tylko książkowymi postaciami. Po kilku stronach stają się bliskimi znajomymi.
    Jak ta ocena ma się do przedstawionej wcześniej listy wad? Czy to nie sprzeczność? Absolutnie nie! Po prostu autor stworzył niebanalnych bohaterów, których tylko niekiedy przydałoby się odrobinę ubogacić o przeżywane rozterki, o odczuwaną niepewność czy radość. Ale i bez tego jest dobrze. Powiedziałabym nawet, że bardzo dobrze!

Książka została przyozdobiona rysunkami autora i ten zabieg także zapisuję na plus, dzięki niemu bowiem staje się jeszcze bliższa, bardziej swojska. Spoglądając na te szkice miałam wrażenie, że siedzę z Pawłem w pubie i popijając piwo, przysłuchuję się jego opowieści.

Podobno autor ma jeszcze w planach dwie części. Chciałabym, żeby pojawiły się jak najszybciej, bo ciężko było mi rozstać się zw srebrnooką Seline i światem, który przez kilka godzin uznałam za swój.
Paweł, moje wielkie gratulacje. Zyskałeś kolejną fankę swojej twórczości.



Za książkę gorąco dziękuję Autorowi.
  

wtorek, 9 maja 2017

Wiosna z Repliką czyli „Chwila na miłość” Joanny Stovrag

Poruszająca najczulsze struny duszy bałkańska opowieść napisana sercem zakochanej kobiety
Czy chwila wystarczy, aby narodziła się miłość, która nie zna granic?
Porywająca historia niezwykłej miłości pomiędzy Polką i Bośniakiem, która została wystawiona na najtrudniejszą próbę. Narodziła się w wielokulturowym Sarajewie, mieście tolerancji, dialogu i otwartości, tętniącym orientalną muzyką i pachnącym aromatem mocnej kawy.
To wyjątkowo wzruszająca, przepełniona emocjami opowieść o miłości, rozłące, nadziei i wojnie. Tragizm konfliktu na Bałkanach został przedstawiony z perspektywy osób, które brały bezpośredni udział w tych wydarzeniach, ludzi, którzy stracili swoje rodziny, domy, poczucie tożsamości narodowej i przynależności do ojczyzny. Jest to także świadectwo walki o wielkie uczucie, historia o próbach nawiązania kontaktu z ukochanym przebywającym w oblężonym Sarajewie oraz o bezinteresownej pomocy i wsparciu od nieraz całkiem obcych osób.
Losy Joanny Stovrag i jej męża zainteresowały kiedyś Waldemara Milewicza − legendę polskiego dziennikarstwa − który nakręcił o nich film.

Jest to nowa, rozszerzona wersja książki " Jeszcze żyję...", wzbogacona o większą liczbę zdjęć. Wydawnictwo Replika przy wydaniu obszerniejszej bałkańskiej opowieści o miłości nadało książce nowy tytuł "CHWILA NA MIŁOŚĆ".
Książka "Jeszcze żyję..." jest dostępna w bibliotekach na terenie całej Polski. 
 /źródło opisu: materiały wydawnictwa/



„Chwila na miłość” to historia prawdziwej miłości prawdziwych ludzi, rozwijającej się na przekór przeciwnościom losu tak wielkim, że aż trudnym do wyobrażenia. 
    Przy czym właśnie teraz, gdy w Polsce nacjonalizm coraz wyżej podnosi głowę, obracając ją jednocześnie w stronę faszyzmu, gdy nietolerancja zaczyna być chlubą,  książka jest także przestrogą. Pokazuje, do czego może doprowadzić dawanie przyzwolenia na nienawiść i okrucieństwo w imię rzekomej obrony wartości.
   Prawdziwe wartości nie potrzebują takiej obrony. Obrona poprzez przemoc i zło czyni im wyłącznie krzywdę, tak jak ludziom, którzy je respektują. Prawdziwe wart ości bronią się same właśnie dlatego, że są tym, czym są.
   Historia Joanny i Seja właśnie to udowadnia.

 

sobota, 6 maja 2017

Już nie uciekam - Anna Sakowicz


Już nie uciekam

Trylogia kociewska (tom 3)

 

Autor: Anna Sakowicz 

 

Wydawnictwo: Szara Godzina

 

Rok wydania: 2017 

 

Już nie uciekam” jest trzecią i zarazem ostatnią częścią kociewskiej trylogii (nad czym bardzo ubolewam).

Cykl zapoczątkowała „Złodziejka marzeń”, gdzie poznajemy Joannę – wypaloną zawodowo nauczycielkę, która na czas urlopu zdrowotnego postanawia przenieść się wraz z nastoletnią córką na Kociewie. A nawet nie tyle postanawia, co zostaje w tę przeprowadzkę wmanewrowana przez własną matkę.
     Od pierwszych stron ta czterdziestoletnia, samotnie wychowująca dziecko kobieta kupiła sobie moją sympatię właśnie dlatego, że autorka nie obdarzyła jej cechami „wonder woman”. Joanna jest kobietą zupełnie zwyczajną, przeżywającą jak każda z nas wzloty i upadki. Robi głupstwa, by za moment podejmować mądre decyzje. Popełnia błędy, ale z tych błędów umie wyciągnąć naukę na przyszłość. Pełna empatii i zawsze skora do pomocy, potrafi niekiedy zachowywać się kompletnie irracjonalnie. Po prostu jest prawdziwa.

W drugiej części moja sympatia do Joanny jeszcze wzrosła, bohaterka bowiem za swoje hasło przewodnie wzięła kociewskie powiedzenie „to się da”. Tym „kupiła” mnie do reszty, gdyż nikt mnie tak nie irytuje jak ludzie, którzy z góry zakładają niemożność osiągnięcia sukcesu i wolą zaniechać wszelkich działań. 
     Na stronach „To się da” Anna Sakowicz udowadnia, że można osiągnąć naprawdę wiele, jeśli tylko się tego chce. A jeśli z jakichś względów jednak się nie uda, świadomość, że zrobiło się naprawdę wszystko, co było można, pozwala przyjąć porażkę bez samooskarżania i wyrzutów sumienia.
     To właśnie w tej książce autorka umieściła zdanie, które wyjątkowo zapadło mi w pamięć:

I nie ma złudnej czy niezłudnej nadziei. Nadzieja zawsze jest tylko jedna. Daje lekki podmuch wiatru, a wtedy można stawiać żagle.”

W „Już nie uciekam” Joanna dokonuje w swoim życiu całkowitego przewrotu. Podjąwszy decyzję o zamieszkaniu na stałe na Kociewie, rezygnuje z powrotu do pracy w szkole i otwiera kawiarnię. Wpływ na to postanowienie niewątpliwie ma Artur, przystojny chirurg, który pragnie związać się z nią na stałe.
   Zdziwi się jednak ten, kto sądzi, że wszystko jest już oczywiste, zmierzające do przewidywalnego, klasycznego wręcz zakończenia. O nie! Ania Sakowicz zgotowała czytelnikowi niejedną niespodziankę, zaskakując nagłymi zwrotami akcji.

Anna Sakowicz jest absolwentką filologii polskiej, filozofii oraz edukacji filozoficznej na Uniwersytecie Szczecińskim. Zadebiutowała w roku 2014 zbiorem humoresek zebranych w książce „Żółta tabletka” i jeszcze w tym samym roku ukazała się „Złodziejka marzeń”. W 2015 roku w ręce czytelników zostały oddane „Szepty dzieciństwa”, a rok później „To się da” oraz „Niedomówienia”.
Już nie uciekam” jest szóstą i moim zdaniem najlepszą książką Ani. Już wcześniej polubiłam bohaterki trylogii kociewskiej – chwilami przebojową, innym zaś razem niepewną siebie Joannę, i jej nad wiek dojrzałą córkę Lusię. Ale muszę przyznać, że to nie one, lecz ciocia Zosia nieodwołalnie skradła moje serce. Tak bardzo przypomina mi moją cudowną, nieodżałowaną babcię, że nie mogłam jej nie pokochać.

Ania pięknie wykreowała swoich bohaterów, dając im cechy czyniące z nich prawdziwych ludzi ze zwykłymi ludzkimi słabościami. Takich, których można spotkać w każdej miejscowości, a być może nawet w bliskim sąsiedztwie.
      Dobrze wykreowane postacie to jednak jeszcze nie wszystko. Gdy w książce zabraknie emocji, a fabuła nie wzbudza zainteresowania, nie pomoże najciekawszy nawet bohater.
     Ale bez obaw, prozie Ani Sakowicz na pewno nie można tego zarzucić. Wręcz przeciwnie! Tu mamy wszystko co niezbędne, by książka nie tylko zaciekawiła, ale i na długo zatrzymała czytelnika w świecie zawartym w jej kartkach. Rozbawienie i głośny śmiech, cicha zaduma, gniew i łzy – oto co Was czeka, jeśli zagłębicie się w tę historię.
    A jeśli dodamy do tego pełny subtelnego humoru, ubogacony kociewską gwarą język, to przestaje dziwić, że nie sposób oderwać się od lektury.

Dziękuję, Aniu, za upiększenie mojego życia słowami zawartymi w Twoich książkach.