Łukasz był przekonany, że wszystkie problemy jego i jego żony się
skończyły. Stawił już czoła porwaniu Justyny, całej jej tajemniczej
przeszłości, a nawet odnalazł ją w środku wojennej zawieruchy w
Afganistanie. Zawarł nowe przyjaźnie i uratował swoje małżeństwo. Ale
czy na pewno?
Okazuje się, że jego ukochana ma jeszcze jednego wroga, najgroźniejszego ze wszystkich, który dla zemsty gotów jest posunąć się do najgorszego. Jego gniew ma dosięgnąć już nie tylko Justynę, ale także jej najbliższych. Justyna i Łukasz będą musieli zmierzyć się z całkiem nowymi wyzwaniami, zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym. Z pomocą przyjaciół zrobią wszystko, aby spełniło się ich największe marzenie, a ich mające się dopiero urodzić dziecko było bezpieczne.
Okazuje się, że jego ukochana ma jeszcze jednego wroga, najgroźniejszego ze wszystkich, który dla zemsty gotów jest posunąć się do najgorszego. Jego gniew ma dosięgnąć już nie tylko Justynę, ale także jej najbliższych. Justyna i Łukasz będą musieli zmierzyć się z całkiem nowymi wyzwaniami, zarówno na polu zawodowym, jak i prywatnym. Z pomocą przyjaciół zrobią wszystko, aby spełniło się ich największe marzenie, a ich mające się dopiero urodzić dziecko było bezpieczne.
/ źródło opisu: Wydawnictwo Replika, 2016/
Miałam
spory problem z pisaniem o tej książce, gdyż wszystkie nasuwające
się na myśl określenia zużyłam przy próbie przybliżenia Wam
poprzednich części. Poza tym wszystkie wydały mi się zbyt blade,
niedostatecznie adekwatne, tylko w części oddające cały ogrom
emocji odczuwanych w trakcie czytania tej książki. Poprzednie
części cyklu oceniłam jako świetne, więc o „Wyzwolonej” mogę
napisać tylko jedno – jest doskonała!
Wśród
zalewu przeciętnych książek, powielających znane do znudzenia
schematy, cykl Rózy Lewanowicz jawi się jak jasne światełko
pośród mglistych szarości. Darujcie to górnolotne porównanie,
ale oddaje ono w pełni moje odczucia po przeczytaniu „Wyzwolonej”
i jej poprzedniczek – „Porwanej” i „Przebudzonej”.
Tutaj
nic nie jest sztampowe, nic nie jest oczywiste. Wszystko, począwszy
od pomysłu, by to fabuły „zaangażować” CBŚ, najemników i
wojsko, i skończywszy na nieoczywistym zakończeniu, tchnie tak
bardzo pożądaną świeżością. Dodajmy do tego ciekawie
wykreowanych bohaterów i piękną polszczyznę, zmyślnie
przeplataną slangowymi wyrażeniami, i mamy niebanalną całość,
dużo bardziej zasługującą na uwagę niż wiele powieści,
okrzykniętych mocno na wyrost bestsellerami rodzimej literatury.
Życzyłabym
sobie częściej móc czytać takie książki. Mam nadzieję, że
doczekam chwili, gdy czytelnikom i krytykom wreszcie otworzą się
oczy i cykl Róży Lewanowicz zajmie należne mu miejsce na początku
rangingu najlepszych powieści tego gatunku.
http://www.grodzkiarts.com - blog o sztuce
OdpowiedzUsuńZobacz moją nową książkę science-fiction i muzykę elektroniczną oraz obrazy olejne na płótnie.
To nie jest miejsce na reklamowanie siebie Panie Łukaszu.Proszę założyć swojego bloga,każdy może.Bardzo nieeleganckie zachowanie wobec Autorki tego bloga.Teresa Grzelak.
UsuńPanie Łukaszu, widziałam tę książkę. Proponuję, zamiast tracić czas na jej reklamowanie, popracować nad nią, żeby stała się „drukowalna”. W tej chwili nie jest.
Usuń