Ważka
Cykl: Agata Górska i Sławek Tomczyk tom 3
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2017
„Ważka”
to trzecie już spotkanie z sympatyczną parą policjantów
wykreowanych przez Małgorzatę Rogalę.
Agata
Górska i Sławek Tomczyk prowadzą śledztwo w sprawie zabójstwa
dziennikarza, którego zwłoki znaleziono w redakcji gazety
internetowej. Policjantom wystarczyło zadanie kilku zaledwie pytań,
by z odpowiedzi wyłonił się niepiękny obraz – denat nie był
świetlaną postacią, a takie cechy jak uczciwość czy rzetelność
dziennikarska były mu z gruntu obce. Nic więc dziwnego, że lista
podejrzanych zaczęła rosnąć w zastraszającym tempie, a uzyskane
w żmudnym dochodzeniu informacje nie raz sprowadzały policjantów
(a przy okazji i czytelnika) na manowce.
Agata
oprócz działań zmierzających do wykrycia sprawcy zabójstwa
dziennikarza prowadzi dodatkowo prywatne dochodzenie, pragnąc wykryć
zabójcę swoje koleżanki, a także powód, dla którego Lena
musiała zginąć. Jedyną wskazówką jest broszka w kształcie
ważki, o której Lena wspomniała przed śmiercią.
Z
niecierpliwością wyczekiwałam na kolejne spotkanie z Agatą i
Sławkiem, gdyż po przeczytaniu „Zapłaty” i „Dobrej matki”
było to jak czekanie na wizytę przyjaciół. I mogę powiedzieć
jedno – było warto!
Małgorzata
Rogala utkała tak misterną intrygę kryminalną, że może ona
zadowolić najwybredniejszego konesera tego gatunku literackiego.
Wszystko tu zazębia się wręcz idealnie, nie ma niedokładności
czy nawet drobnych niejasności, nic nie jest pozostawione
przypadkowi.
Jako
„kryminalistka” mogę powiedzieć, że jest to bardzo „piękna
zbrodnia”, idealnie rozpisana na doskonale wykreowane role.
Agata
i Sławek… ta para wyjątkowo przypadła mi do gustu. Choć od
pierwszych stron wiadomo, że odczuwają wzajemny pociąg, w ich
relacji nie ma niczego przesłodzonego czy sztucznie wzniosłego, a
żartobliwe docinki i celne, często nieco złośliwe repliki
sprawiają, że obraz bohaterów staje się niezwykle realny.
Podoba
mi się również język autorki. Piękna, barwna polszczyzna w
narracji, przeplatana jest żywymi, niekiedy jędrnymi dialogami, a
wszystko to bez silenia się na tak modny ostatnimi czasy pseudo
policyjny slang, który u ludzi znających nieco policyjne środowisko
wywołuje najczęściej tylko uśmiech politowania.
I
na koniec okładka, według której teoretycznie nie ocenia się
książek. Ale… załóżmy, że nigdy dotąd nie słyszałam o
Małgosi Rogali i jej książkach. Wchodzę do księgarni, a tam z
półki zerka na mnie ta delikatna, zwiewna ważka, trzepocząc
zachęcająco skrzydełkami. Czy ktoś mógłby się jej oprzeć? Ja
na pewno nie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz