Wszystko nie tak!
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
Ewa
i Monika znają się jeszcze ze szkolnych czasów. Mimo istotnych
różnic charakterów zostały prawdziwymi przyjaciółkami i
wspierają się w trudnych chwilach. Te zaś zdarzają się zazwyczaj
z powodu źle ulokowanego uczucia, a wówczas może pomóc tylko
butelka wina, niezdrowe żarcie i wyrzucenie z siebie wszystkich
żalów w rozmowie z przyjazną, pełną zrozumienia, godną zaufania
osobą.
Pewnego
dnia Ewa znika bez śladu. Wyeliminowawszy wszystkie inne hipotezy,
Monika dochodzi do jedynego możliwego wniosku – przyjaciółka
została porwana. Wprawdzie za nic nie potrafi pojąć, dlaczego ktoś
miałby porywać zwyczajną, niebyt majętną dziewczynę, która w
dodatku nie posiada zaplecza finansowego w postaci bogatej rodziny,
ale nie zamierza biernie oczekiwać na rozwój wypadków. Zatrudnia
prywatnego detektywa, nie wiedząc, że w ten sposób uruchomi całą
serię przedziwnych zdarzeń.
„Wszystko
nie tak!” Izabelli Frączyk to idealna książka na poprawę złego
humoru. Świetna komedia obyczajowa, w której znajdziemy nie tylko
zabawne, niekiedy wręcz absurdalne dialogi zgrabnie połączone z
obfitującą w zaskakujące zwroty sytuacji fabułą. Wbrew pozorom w
książce poruszone zostały także istotne zagadnienia, a na
pierwszy plan wysuwa się tu przyjaźń.
Autorka
na przykładzie Ewy i Moniki pokazała, czym naprawdę powinno być
uczucie, którego nazwa tak często jest nadużywana. Przyjaźń to
nie tylko miłe ploteczki czy wspólne picie kawy, ale przede
wszystkim zdolność do poświęceń, do postawienia cudzego dobra
ponad swoim, do rezygnacji z własnych planów dla dobra drugiej
osoby.
Widzimy
też, do czego może doprowadzić chęć łatwego zarobku. W
zaślepieniu spodziewanymi zyskami bardzo łatwo jest przekroczyć
granicę, trudniej natomiast zawrócić z tej drogi, zwłaszcza gdy
nie ma się zbyt wielkiej wprawy w kłamaniu i oszukiwaniu. A jeszcze
trudniej, gdy w sprawę nieoczekiwanie wda się miłość.
„Wszystko
nie tak!” jest doskonałą lekturą na ponure dni, gdyż już po
kilku stronach na twarzy czytającego musi pojawić się uśmiech. Ja
czytałam tę książkę w ZUS-ie i nie był to najlepszy pomysł,
ponieważ inni interesanci spoglądali wysoce podejrzliwie, słuchając
mojego niekontrolowanego chichotu. Pewnie uznali, że mam coś z
głową, bowiem dziwnie jakoś się ode mnie odsuwali. Dlatego
bezpieczniej będzie czytać tę książkę w swoim mieszkaniu.
I mnie wprowadziła w dobry nastrój...
OdpowiedzUsuń