Pół na pół
Cykl: Śnieżna grań (tom 2)
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2018
„Pół
na pół” to druga część dylogii „Śnieżna grań” autorstwa
Izabelli Frączyk. Po przeczytaniu pierwszej części, noszącej
tytuł „Za stare grzechy”, nie mogłam doczekać się
kontynuacji, by móc wreszcie dowiedzieć się, czy rodzina
Stachowiaków wybrnęła z kłopotów, których nie szczędził jej
los.
Edek Stachowiak po
śmierci ojca uznaje za swój obowiązek wcielić się w rolę głowy
rodziny. Uważa, że jako jedyny mężczyzna to właśnie on musi
zadbać o rodzinne przedsiębiorstwo, stanowiące źródło dochodów
Stachowiaków. Na drodze do zrealizowania tego celu stoją mu jednak
brak predyspozycji do zarządzania, nieumiejętność poruszania się
w skomplikowanym świecie finansów oraz kłopoty osobiste. Podjęcie
błędnych decyzji, a później chaotyczne miotanie się, żeby
zminimalizować straty – wszystko to sprawia, że nad Śnieżną
Granią zawisły czarne chmury.
Przerażony
potrząsnął głową, żeby odegnać od siebie ponure myśli. Teraz
musi jakoś zdobyć pieniądze. Musi ratować interes życia!
O własnym tyłku nie wspominając.
Wówczas do akcji
wkracza Leokadia, na pierwszy rzut oka sprawiająca wrażenie
delikatnej kobiety, której przeznaczeniem jest leżeć i pachnieć
bądź błyszczeć w towarzystwie. W rzeczywistości Lola jest twardą
bizneswoman i równie twardym negocjatorem, potrafi także
wykorzystać swoją niebanalną urodę jako atut w walce o przyszłość
rodziny. Ale w walce z własnym sercem ona także okazuje się
bezradna.
Jestem pełna
podziwu dla Izabelli Frączyk za jej umiejętność wykreowania
bohaterów. To prawdziwy majstersztyk.
Najbardziej spodobał
mi się Edek. Ze swoim niekiedy wręcz oślim uporem, z
przeświadczeniem, że to do mężczyzny należy rozwiązywanie
wszystkich ważnych problemów, wreszcie z popadaniem w skrajne
nastroje, od chęci odpłacenia pięścią za swoje krzywdy do
utopienia smutków w morzu wódki, jest tak doskonale autentyczny,
jakby wskoczył w karty powieści wprost „spod samiuśkich Tater”.
Z kolei Lola to
typowa góralka. Charakterna, umiejąca walczyć o swoje,
niepoddająca się przeciwnościom losu. A przy tym czuła i
empatyczna, gotowa zębami i pazurami bronić tych, których kocha.
I co
teraz?, pomyślała. Teraz mielibyśmy to wszystko utracić? Całą
naszą ojcowiznę? Przecież ja jestem tylko zwykłą instruktorką
od nart i snowboardu, którą życie na siłę usadziło
w fotelu prezesa.
– Przecież
ja nie dam rady – jęknęła zrozpaczona. – Nożeż kurwa jego
mać! Niedoczekanie! – zbuntowała się nagle.
Sylwetki
innych postaci także zostały nakreślone bardzo starannie, a
autorka zadbała o przydanie każdej z nich indywidualnych cech,
przez co nawet drugo- i trzecioplanowi bohaterowie są wyróżniającymi
się jednostkami, a nie tylko anonimową zbiorowością.
Ciekawa
fabuła z zaskakującymi zwrotami akcji sprawia, że książkę czyta
się płynnie, niecierpliwie oczekując rozwiązania problemów,
którymi Iza hojnie obdarowała rodzinę Stachowiaków. I nie są to
wbrew pozorom problemy banalne.
Tylko na pierwszy rzut oka może się
wydawać, że książka nie niesie w sobie żadnych głębszych
przesłań. Po uważnym przeanalizowaniu fabuły można dostrzec, jak
wiele ważnych spraw autorka w niej poruszyła. Kwestia lojalności
wobec rodziny, kwestia zaufania pokładanego w niewłaściwej osobie,
kwestia nienawiści, która potrafi toczyć człowieka jak rak,
determinując jego czyny, i kwestia umiejętności zrezygnowania ze
swoich dążeń w imię miłości…
Jednocześnie
książka niesie pozytywne przesłanie, że przeszkody muszą zostać
pokonane, dobro musi zwyciężyć, a miłość zatriumfować. Dlatego
na zakończenie wstawię kilka słów, za pomocą których Izabella
Frączyk przedstawiła całą potęgę miłości.
A teraz
w taksówce, w objęciach mężczyzny, o którym
marzyła od dawna, zmierzała nie wiadomo dokąd.
Wszystko
jedno gdzie, byle z nim, dudniło jej w głowie.
Za
możliwość przeczytania książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński
i S-ka.
Może dodam do ją do swojej listy... :) Dzięki za opis. Ja w zamian mogę polecić "Dzień, w którym lwy zaczną jeść sałatę", wartościowa książka!
OdpowiedzUsuńNie czytałam. Dzięki za podpowiedź. :)
Usuń