Czarna książka. Zostać mistrzem
Wydawnictwo: Inicjatywa Literacka ImperiumRok wydania: 2018
„Czarna
książka. Zostać mistrzem” to druga część antologii żużlowej
Joanny Krystyny Radosz i zarazem moje czwarte spotkanie ze stworzonym
przez autorkę uniwersum.
Nieopublikowane
dotychczas „Bezdroża publiczne” i „Szkoła wyprzedzania”
nieodwołalnie skradły moje serce. Później pojawiła się
możliwość najpierw czytania testowego, a następnie zrecenzowania
pierwszej „Czarnej książki” i była to prawdziwa przyjemność.
Jak wielka, świadczy o tym fakt, że od listopada zdążyłam już
dwukrotnie wrócić do tej książki.
Bardzo
ucieszyła mnie informacja, że „Czarna książka” będzie miała
kontynuację, i z niecierpliwością czekałam na tekst, nawet gdyby
miała być robocza, najeżona błędami wersja. Wreszcie się
doczekałam i mogłam zasiąść do czytelniczej uczty.
Jedenaście
opowieści, a w nich znacznie więcej niż jedenaście problemów, z
którymi przyszło się borykać doskonale wykreowanym przez autorkę
bohaterom.
Żużlowe
uniwersum, egzotyczne dla przeciętnego czytelnika, tak jak w
poprzedniej części jest właściwie tylko tłem, na którym
rozgrywają się ludzkie losy. Miłość i przyjaźń, niesnaski i
kłótnie, poczucie winy i wyrzuty sumienia, śmierć i nadzieja, a
wszystko to pokryte czarnym pyłem, wdychanym wraz z zapachem
metanolu.
Najchętniej
opisałabym dokładnie każde z jedenastu opowiadań, dzieląc się
niezapomnianymi wrażeniami, ale wówczas powstałaby recenzja
niewiele krótsza od samej książki. Ograniczę się więc do
fragmentów, moim zdaniem najbardziej oddających pisarski kunszt
autorki.
Joanna
Radosz jest mistrzynią w przedstawianiu ogromu dramaturgii za pomocą
kilku zaledwie słów.
„ Ale
w którymś momencie pachnącą łąkę zastąpiło szpitalne łóżko,
a niebo dostrzegałaś już tylko poprzez brudną okienną szybę. ”
Zamiast
kwiecistych i bardzo często nużących opisów serwuje nam zwięzłą,
niekiedy niemal suchą relację, przez co w dwójnasób zwiększa
napięcie, trafiając prosto w serce i duszę. Nawet zwykłe
codzienne emocje w jej opowiadaniach nabierają niezwykłego
znaczenia, stając się ważne na równi z tymi większymi, bardziej
tragicznymi.
Może
właśnie dlatego największe wrażenie zrobiło na mnie opowiadanie
mówiące nie o śmierci bliskiej osoby czy o zawiedzionych
nadziejach na mistrzowski tytuł, lecz opowieść o kibicach i
mediach, i o szantażu emocjonalnym wywieranym przez nich na
zawodnikach.
„To
wy, wy-dziennikarze, wy-kibole, doprowadziliście go na skraj. To wy
mu wmówiliście, że musi ryzykować życiem, żeby udowodnić, że
nie został mistrzem przez przypadek. To wasza wina.”
Lud
żąda igrzysk, więc przedstawienie musi trwać. Ale czy naprawdę
takim kosztem? Czy wśród stadionowego gwaru, błysku fleszy i
warkotu skręcających w lewo motocykli tak trudno dostrzec w
żużlowcach ludzi?
„Czarna
książka. Zostać mistrzem” to nie tylko żużlowe uniwersum, lecz
prawdziwe studium ludzkich charakterów. Każde opowiadanie wzbudza
inne emocje, wywołując raz uśmiech, raz łzy, lecz wszystkie
jednakowo zapadają głęboko w duszę. Tu nie ma miejsca na obojętność czy nudę. Tu są łzy,
jest gniew i radość. Gwarantuję, że jeszcze
długo po odłożeniu tej książki, będziecie wracać do niej
pamięcią.
Autorka
bezbłędnie wychwyciła sedno problemu, z którym zmagają się
wszyscy sportowcy, i nie tylko oni, lecz wszyscy ci, którzy odnieśli
jakiś sukces. Tłuszcza żąda zwycięstw i nie jest ważne, jakim
kosztem zostaną osiągnięte. Ci sami, którzy wczoraj nosili na
rękach zwycięzcę, licząc, że jakaś część nimbu sławy
spadnie i na nich, dziś gotowi są zlinczować przegranego, bo nie
spełnił ich oczekiwań i ośmielił się ustąpić pola. A wokół
tego wszystkiego kręcą się dziennikarze do tego stopnia
zdeterminowani chęcią opisania sensacji, że gdzieś tam po drodze
zapomnieli, iż za każdym tematem kryje się człowiek. Żywy,
czujący, niejednokrotnie nieszczęśliwy.
„Mało
wam, skurwiele, że zabiliście Davey’ego, teraz jeszcze chcecie
złamać życie Artiomowi, który znalazł się w niewłaściwym
miejscu w niewłaściwym czasie. Zgnoicie go dla oglądalności i
klikalności, bo tylko na tym wam zależy.”
Za egzemplarz książki dziękuję autorce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz