Zamieć szalała. Samochód zatańczył
na drodze, koła ślizgały się, usiłując pokonać kolejną zaspę,
na domiar złego nagły poryw wiatru zrzucił śnieg z gałęzi drzew
prosto na przednią szybę. Wycieraczki zaklinowały się w tej
śnieżnej masie i zamarły w bezruchu.
Una zatrzymała samochód, wysiadła i
natychmiast musiała przytrzymać się drzwi, bo ostry podmuch omal
jej nie przewrócił. Ostre drobinki smagały twarz, osiadając na
policzkach i rzęsach. Kaptur kurtki niewiele pomógł, prawie
natychmiast wylądował z powrotem na plecach, wydając nieosłoniętą
głowę na pastwę żywiołu.
Zgarnęła śnieg z szyby i reflektorów,
wsiadła i wrzuciła bieg. Nacisnęła delikatnie pedał gazu, lecz
auto nie ruszyło. Silnik wył, a opony bezskutecznie próbowały
złapać przyczepność. Zwolniła hamulec, pozwalając jimny'emu
stoczyć się kawałek po pochyłości. Gdy miała już pewność, że
koła wydostały się z wyżłobionych uprzednio kolein, ponowiła
próbę.
– No, rusz się wreszcie! Tak, jeszcze
troszkę, malutki – prosiła swój niezawodny dotąd pojazd, gdy po
włączeniu reduktora zaczął powolutku przebijać się przez zwały
śniegu.
Udało się! Jeszcze tylko kilometr i
będzie na miejscu.
Wspomniała kpiące uwagi, których nie
szczędzono, gdy kupiła ten samochód. „Piździk”. To słowo
było jednym z łagodniejszych określeń. No tak, dla nich liczyły
się tylko lexusy i beemki, nic więc dziwnego, że jej małą
terenówkę uznali za coś niewiele lepszego od malucha. Pomyślała,
że chciałaby ich teraz widzieć, tu, na tej drodze, jak próbują
przebić się przez zaspy swoimi wypasionymi wozami, i mimo woli
wygięła usta w krzywym uśmiechu.
Wyjechawszy z lasu, odetchnęła z ulgą,
kiedy w świetle reflektorów zamajaczył drewniany budynek, stojący
samotnie na polanie otoczonej z trzech stron drzewami. Podjechała
prawie pod same drzwi i wówczas ujrzała nikłe światełko
chyboczące się za niedokładnie zasłoniętym oknem. To ją
zaskoczyło. Dom należał do jej babci, a po śmierci staruszki
przez dwa lata pozostawał pod opieką przyjaciół. Wiedziała, że
Walczakowie od trzech tygodni powinni przebywać w Londynie,
dogrywając sprawy zatrudnienia i mieszkania, Janusz bowiem dostał
bardzo atrakcyjną ofertę pracy. Czyżby zmienili plany? Dlaczego w
takim razie jej nie uprzedzili?
Wzruszyła ramionami i wysiadła.
Przyjechała tutaj, by zniknąć, zaszyć się w lesie, z dala od
ludzi. Chociaż bardzo lubiła Kasię i Janusza, akurat teraz
wolałaby ich nie oglądać. Wrócić niestety nie mogła, nie przy
takim stanie dróg i, przede wszystkim, nie w obecnej sytuacji.
Nacisnęła dzwonek, lecz nikt nie
otworzył. Zadzwoniła ponownie i znowu nic, z domu nie dochodził
żaden dźwięk. Zepsuty? Pogrzebała w torebce, wyjęła klucz i
otworzyła drzwi.
– Kasia?! – Weszła do środka.
Cisza. Cisza i ciemność. I przenikliwe zimno. – Cholera jasna,
Kaśka, jesteś tu? Nie ma światła, nic nie widzę!
Zahaczyła stopą o jakiś przedmiot i
machając rękami dla złapania równowagi, uderzyła kantem walizy w
łydkę. Jęcząc z bólu, puściła rączkę, a waliza upadła jej
na stopę. Tego było już za wiele. Z furią ruszyła w stronę,
gdzie powinny być drzwi do kuchni. Były. Bliżej niż oczekiwała,
w dodatku jedynie przymknięte, toteż otwarły się gwałtownie, a
ona z impetem wpadła do środka i zatrzymało ją dopiero spotkanie
biodra z rogiem stołu. Zawyła, wspierając się ciężko o mebel.
– Zabiję tę cholerną babę! –
warknęła i zamarła, usłyszawszy za sobą męski głos.
– Nie sądzę! – W głosie brzmiało
rozbawienie. – Prędzej zabije pani samą siebie. Ten rumor w
sieni... zaczęła pani rozbiórkę domu? Bo odniosłem wrażenie, że
strop się zawalił.
Dygotała ze strachu, niezdolna do
wykonania najmniejszego ruchu, a w głowie kołatała tylko jedna
myśl: Znalazł mnie! Nagle pogodzona z nieuniknionym, odetchnęła
głęboko, odwracając się w stronę głosu i aż się zachłysnęła
ze zdumienia. Mężczyzna był nagi. No, prawie nagi, jeżeli
zamotany wokół bioder kusy ręczniczek można uznać za ubranie. I
jedno było pewne, nigdy dotąd go nie widziała.
Hmmm, jeszcze trzeciej części nie przeczytałam (bo jeszcze jej nie wydano) a już mam chęć na czwartą :)
OdpowiedzUsuńes
Cieszę się bardzo i postaram się nie zawieść nadziei :)
UsuńHmmm, jeszcze trzeciej części nie przeczytałam (bo jeszcze jej nie wydano) a już mam chęć na czwartą :)
OdpowiedzUsuńes