poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Na jej rozkazy - A. M. Chaudière, A. Caligo

 

Na jej rozkazy

Cykl: Trylogia Różana (tom 1)

 

Autor: A. M. Chaudière, A. Caligo

 

Wydawnictwo: Czarna Kawa

Rok wydania: 2016 

 

 

Jeśli powieść „50 twarzy Greya” wzbudziła emocje i zachwyt milionów czytelników, to ta pozycja ma co najmniej taką samą szansę. Zamieńmy jednak pana Greya na panią Lewis, a Anastasię na wielowymiarową Fanny, wyostrzmy kolory, zwiększmy głębię, dodajmy więcej bólu i okrucieństwa, więcej emocji i zmysłowości. Dopuśćmy do głosu obydwie bohaterki, wniknijmy mocno i z bliska w ich doświadczenia i światy, a otrzymamy fascynującą opowieść o mrocznym świecie sadomasochistycznych związków lesbijskich i biznesu. 

 

Tak reklamuje tę książkę okładkowy blurb i teoretycznie wszystko się zgadza. Mamy dwie zafascynowane sobą kobiety, z których jedna dysponuje sporym majątkiem i zajmuje wysoką pozycję w społeczeństwie, druga natomiast jest zwyczajną dziewczyną, wykonującą pracę na czarno, borykającą się z ciągłym brakiem pieniędzy i mającą nikłe szanse na zrealizowanie swoich marzeń.
     Co zatem różni te dwie książki? Narażę sie pewnie licznym fankom Greya, gdy napiszę, że „Na jej rozkazy” tak ma się do „50 twarzy Greya” jak „Dziwne losy Jane Eyre” do „Trędowatej” – niby podobny gatunek, a jakże różna jakość.
     W zasadzie niczego innego nie oczekiwałam. Wprawdzie nie czytałam „Niewolnicy”, która wyszła spod pióra Anny, ale czytałam wiele jej postów zamieszczanych na prowadzonym wspólnie z Angeliną blogu, styl Angeli jest mi zaś znany nie tylko z bloga, lecz także z publikowanych w „Drabble na niedzielę” krótkich form. Wiedziałam więc, że warsztatowo niewiele będzie można ich książce zarzucić. 
 
Nie miałam natomiast pewności co do fabuły, erotyk bowiem nie jest moim ulubionym gatunkiem literackim, i to wcale nie dlatego, że uważam pisanie o seksie za niewskazane czy gorszące. Po prostu najczęściej przy czytaniu opisów aktów seksualnych czuję albo rozbawienie, albo niesmak. Bierze się to stąd, że nasz język jest wyjątkowo ubogi w słownictwo, którym dałoby się opisać takie sceny bez popadania w wulgarność lub medyczny żargon.
    Anna i Angela zdały ten trudny egzamin śpiewająco. Sceny erotyczne w ich wykonaniu, mimo że śmiałe i niepozostawiające zbyt wiele dla wyobraźni, nie rażą i nie śmieszą. Są przedstawione tak naturalnie jak opisy wspólnego picia kawy, a to jest coś, co dotychczas udało się niewielu autorom, i nie ma tu znaczenia, że pisały o seksie lesbijskim.
     Fabuła książki, mimo że powielająca schemat „on bogaty i wszechwładny, ona biedna i niewiele znacząca w świecie”, podana został w taki sposób, że trudno oderwać się od lektury, a zastosowanie podwójnej narracji dodatkowo podniosło atrakcyjność powieści. Możliwość poznania przebiegu zdarzeń poprzez dwa różne spojrzenia pozwala na wgląd w psychikę obu bohaterek. I tutaj znalazłam coś, co upodabnia je do siebie dużo bardziej niż seksualne preferencje. To samotność. Samotność tak głęboka, że aż przerażająca!
    A gdy wreszcie odnajdują siebie, jedna jest zbyt przerażona rodzącym się uczuciem, by potrafić mu się poddać, wycofuje się więc na „z góry upatrzone pozycje”. Ale drugiej przestaje już to wystarczać.

Na jej rozkazy” jest jedną z najsmutniejszych książek, jakie przeczytałam, mimo że nie ma tutaj żadnych przepełnionych tragizmem scen, a jedynie zwyczajne życie nieumiejących się odnaleźć kobiet. I to właśnie sprawia, że jest tak prawdziwa.

2 komentarze:

  1. Książki, których fabuła przenika prawdziwością i realizmem, stanowią bardzo cenną podróż czytelniczą, tak jakby zakradającą się też do naszej rzeczywistości, jakiś doświadczeń życiowych. I ta dojmująca samotność.
    Bookendorfina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Nie umiałam się otrząsnąć po lekturze.

      Usuń