Bezbronne
Tłumaczenie: Mariusz Gądek
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2019
„Bezbronne”
Taylora Adamsa to książka reklamowana jako thriller, który podbił
świat. Niestety mnie nie podbił, co najwyżej zirytował.
Przyznam,
że opis na okładce mnie zachęcił. Śnieżyca, odludzie i brak zasięgu, obcy
ludzie i uwięzione w samochodzie dziecko… Od razu poczułam
dreszczyk emocji i natychmiast zaczęłam zagłębiać się w fabułę.
Początek całkiem mi się spodobał.
Darby
wybrała się w podróż podczas śnieżycy nie dla własnego
kaprysu. Jedzie do rodzinnego miasta, by porozmawiać z umierającą
matką i prosić o wybaczenie. Gdy awaria wycieraczki uniemożliwia
jej dalszą jazdę, dziewczyna zjeżdża na parking Miejsca Obsługi
Podróżnych, by przeczekać śnieżycę. W budynku zastaje cztery
osoby, również czekające na zmianę warunków atmosferycznych.
W
poszukiwaniu zasięgu dziewczyna przechadza się po parkingu i nagle
widzi, że w jednym z samochodów uwięziona jest dziewczynka. Darby
postanawia uwolnić dziecko, lecz nie ma pojęcia, do kogo należy
pojazd. Wie natomiast, że nie poradzi sobie sama. W budynku MOP-u
znajduje się trzech mężczyzn i jedna kobieta. Kto z nich jest
wrogiem, a kto może stać się sprzymierzeńcem? Nie mając innego
wyjścia, dziewczyna dokonuje wyboru niejako „w ciemno”.
Do
tego momentu nie miałam do książki większych zastrzeżeń.
Przeciwnie. Fabuła wzbudziła zaciekawienie, podobał mi się sposób
przedstawienia tej historii, stylowi również nie mogłam niczego
zarzucić. Niestety po doczytaniu do sceny skaptowania przez Darby
sojusznika musiałam zmienić zdanie.
Scena
mająca być zwrotem akcji okazała się tak przewidywalna jak to, że po nocy nastanie dzień. Miałam jednak nadzieję, że to jedyne potknięcie
autora, że na tym wyczerpał limit banalnych rozwiązań. Istotnie,
następny zwrot akcji rzeczywiście mnie zaskoczył, ale nie było to
zaskoczenie pozytywne. Szczerze mówiąc, nadal nie mogę doszukać
się logiki w działaniu trojga bohaterów, choć usilnie starałam
się znaleźć wytłumaczenie.
Zakończenie
książki to znów sięgnięcie do banalnych, za to chwytających za
serce rozwiązań. Hasło „dziecko najwyższym dobrem” zawsze się
sprawdza, tylko że ja tego nie kupuję. Dla mnie granica absurdu
została przekroczona.
Jak
już wspomniałam, styl autora przypadł mi do gustu. Taylor Adams
opisuje historię Darby bardzo plastycznie, stosuje też odpowiednią
dynamikę akcji, przez nie czuje się znudzenia czy znużenia.
Może
trochę zbyt mało jest tu dopowiedzeń, przez co czytelnik może
odnieść wrażenie, że Darby jest jasnowidzem, skoro jej domysły
(a przynajmniej ich większość) przedstawiane są później jako
fakt, ale to często popełniany przez autorów błąd. Poza tą
lekko tylko irytującą manierą nie znalazłam w „Bezbronnych” większych potknięć i
gdyby nie rozwiązania fabularne, byłabym całkiem zadowolona z
lektury.
Czy
polecam? Oczywiście. Nie kreuję się na znawcę, a mój gust nie
jest „jedynie słusznym”. Jestem przekonana, że wielu
czytelników uzna tę książkę za świetną lekturę.
Fragment książki do pobrania tutaj: http://bit.ly/Bezbronne_czytanie
Fragment książki do pobrania tutaj: http://bit.ly/Bezbronne_czytanie
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu Otwarte.
Wnioskuję,że autorka nie jest ze Skandynawii.Tylko tamtejsi pisarze potrafią opisać zimę,śnieg i wszystkie około podobne zimowe otoczki.po ksiażkę sięgnę z jednego powodu.Przekonać się kto ma rację?
OdpowiedzUsuń