W żywe oczy
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2018
Claire
uczy się aktorstwa, lecz w jej przypadku wydaje się to całkowicie
zbędne. Ona jest aktorką i zawsze była. Aktorstwo stanowi
integralną część jej osobowości. Claire urodziła się aktorką,
tak jak inni rodzą się leworęczni, a jeszcze inni muzykalni.
Ludzie
z konieczności imają się przeróżnych zajęć. Jedni stają przy
zmywaku, drudzy sprzątają toalety, są też tacy, którzy się
prostytuują. Claire natomiast zostaje zawodową prowokatorką – na
zlecenie zdradzanych żon podrywa wiarołomnych mężczyzn, by zdobyć
dowody ich zdrad. W ten sposób poznaje Patricka – mężczyznę,
który oparł się jej wdziękom, i później, po tragicznych
wydarzeniach, zaczyna się zastanawiać, czy jego zachowanie było
autentyczne. Naprawdę był wiernym mężem, czy może z jego strony
również to była tylko gra?
Claire
kłamie. Robi to perfekcyjnie, bez mrugnięcia okiem, dlatego jest
tak dobra w swojej profesji. Ale Patrick, detektyw frank Durban i
doktor Kathryn Latham również kłamią. Czy w tym zbiorowisku kłamców
znajdzie się choć jedna osoba, której można wierzyć bez
zastrzeżeń? Zaufać?
....–
Do diabła, Claire. Jak miałbym udowodnić coś, czego nie ma? –
Twarz napięła mu się ze złości.
–
Nie wiem –
odpowiadam. – I właśnie na tym polega problem, prawda? Jak mamy
znowu sobie zaufać, skoro obydwoje wiemy, jak świetnie potrafimy
kłamać?
Myślę,
że każdy z nas znalazł się kiedyś w sytuacji, gdy musi wyrobić
sobie zdanie na jakiś temat, mając do dyspozycji wyłącznie opinie
innych ludzi, bez możliwości zdobycia jakiegoś namacalnego dowodu.
Problem zaczyna się wtedy, gdy te opinie są krańcowo różne.
Konieczność dokonania wyboru na tak kruchej podstawie jak czyjeś
słowa to doprawdy wielkie wyzwanie.
W
takiej właśnie sytuacji znalazła się Claire, główna bohaterka
thrillera psychologicznego „W żywe oczy”. J P Delaney stworzył
świetny portret psychologiczny kobiety do tego stopnia oplątanej
siecią kłamstw, że nie wie już, czy w jej otoczeniu znajduje się
bodaj jedna osoba, której można wierzyć.
Podobnie
jak podczas czytania „Lokatorki”, jestem pełna podziwu dla
autora za jego znajomość tajników kobiecej duszy. Delaney pisze o
kobietach jak kobieta, przedstawia typowo kobiece spojrzenie pewne
problemy, dlatego jego bohaterki są tak autentyczne.
Jako
thriller, książka spełnia wszystkie wymogi tego gatunku. Jest
zbrodnia, są podejrzani. Gdzieś tam w odległym tle snuje się
policyjne śledztwo, my natomiast towarzyszymy bohaterce w jej
dążeniach do poznania prawdy. Napięcie narasta. Z każdą
przeczytaną stroną zyskujemy więcej pewności, że poprzez swoje
postępowanie Claire sprowadzi na siebie poważne kłopoty. To nie
może skończyć się dobrze. A jak było naprawdę? O tym musicie
przekonać się sami.
Za
książkę
dziękuję
Wydawnictwu Otwarte.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz