Szkoła wyprzedzania
tom I. Historia koła
autor: Joanna Radosz
Dzisiaj odbiegnę nieco od moich zwyczajów i zaprezentuję powieść, która jeszcze nie została wydana. Jednak po zapoznaniu się z jej treścią nie mam najmniejszych wątpliwości, że już niedługo pojawi się na księgarskich półkach.
Nigdy
wcześniej
nie czytałam
żadnej
powieści
o żużlowcach.
Nawet nie wiedziałam,
że
takowe istnieją.
Przyznaję,
iż
moja wiedza o żużlu
ograniczała
się
do tego, że
grupa niewysokich osobników płci
męskiej
jeździ
w kółko
na motorach bez hamulców, zaliczając
kolejne okrążenia.
Toteż
gdy nadarzyła
się
okazja testowego czytania, skwapliwie z niej skorzystałam,
wiedziona ciekawością,
co w życiu
żużlowców
może
być
aż
tak ciekawe, że
posłużyło
za kanwę
powieści.
Po
przeczytaniu tekstu moja wiedza o żużlu
znacząco
się
zwiększyła,
ale to stanowi jedynie korzyść
uboczną.
Istotne jest, że
miałam
możliwość
poznania historii wykreowanej przez Joannę
Radosz.
Do
pierwszego spotkania z bohaterami dochodzi na petersburskim
cmentarzu, gdzie poznajemy rodzinę
Kazdrowiczów, żegnających
Władimira
Kazdrowicza – twórcę
elektrycznego imperium. Wśród
tych pogrążonych
w bólu żałobników
brakuje tylko jednej osoby. Dymitr Kazdrowicz spóźnił
się
na pogrzeb ojca.
Tak
zaczyna się
opowieść
o będącym
prezesem żużlowego
klubu Dymitrze Kazdrowiczu i jego młodym
podopiecznym, Jermołaju
„Emilu” Czepałowie.
Urzekła
mnie ta historia od pierwszej chwili. Joanna Radosz ma niebywały
talent do urealniania swoich bohaterów za pomocą
kilku zaledwie zdań.
W prologu, liczącym
nieco ponad pięć
stron, zdołała
przedstawić
całą
rodzinę
Kazdrowiczów w taki sposób, że
odnosi się
wrażenie,
jakby stanowili grono bliskich znajomych.
Autorka
w pełni
opanowała
trudną
sztukę
obłaskawiania
słów.
Posługuje
się
piękną
polszczyzną,
chwilami, dla podkreślenia
efektu, przechodzącą
w język
potoczny. A wszystko to w odpowiednich proporcjach i w odpowiednich
miejscach, dzięki
czemu podniosła
realizm opisywanych scen prawie do absolutu.
Po
pierwszym czytaniu (a raczej pochłonięciu)
przyszło
mi do głowy,
że
to jest zbyt dobre, by mogło
być
prawdziwe, i postanowiłam
przeczytać
raz jeszcze. Uważnie
śledziłam
fabułę,
szukając
ewentualnych sprzeczności
czy niespójności.
Okazało
się,
że
szukałam
tego, czego nie ma. Ta powieść
po prostu jest dobra! Ma wszystko to, czego czytelnik może
pragnąć
– interesującą,
wciągającą
fabułę
i doskonale wykreowanych bohaterów. Takich, z którymi możemy
się
utożsamić
oraz takich, którzy wzbudzają
niechęć.
Koło
żadnego
z nich nie można
przejść
obojętnie.
Dodatkowym
„bonusem” jest możliwość
uczestniczenia w życiu
żużlowej
braci i to nie tylko podczas zmagań
w walce o punkty, ale także
w zdarzeniach zakulisowych, z dala od czujnego oka widzów i
reporterów.
Po
przeczytaniu tej powieści
poczułam
żal,
że
tak szybko skończyło
się
moje rendez vous
ze
światem
żużla.
Tym większa
była
więc
radość,
gdy dostałam
do przeczytania drugi tom.
Ale o tym już
innym razem…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz