środa, 9 marca 2016

Przedpremierowo: Szkoła wyprzedzania - Joanna Radosz

 

Szkoła wyprzedzania

 

tom I.  Historia koła

 

 

autor: Joanna Radosz

 

 
Dzisiaj odbiegnę nieco od moich zwyczajów i zaprezentuję powieść, która jeszcze nie została wydana. Jednak po zapoznaniu się z jej treścią nie mam najmniejszych wątpliwości, że już niedługo pojawi się na księgarskich półkach. 
     Nigdy wcześniej nie czytałam żadnej powieści o żużlowcach. Nawet nie wiedziałam, że takowe istnieją. Przyznaję, iż moja wiedza o żużlu ograniczała się do tego, że grupa niewysokich osobników płci męskiej jeździ w kółko na motorach bez hamulców, zaliczając kolejne okrążenia. Toteż gdy nadarzyła się okazja testowego czytania, skwapliwie z niej skorzystałam, wiedziona ciekawością, co w życiu żużlowców może być aż tak ciekawe, że posłużyło za kanwę powieści.
     Po przeczytaniu tekstu moja wiedza o żużlu znacząco się zwiększyła, ale to stanowi jedynie korzyść uboczną. Istotne jest, że miałam możliwość poznania historii wykreowanej przez Joannę Radosz.
    Do pierwszego spotkania z bohaterami dochodzi na petersburskim cmentarzu, gdzie poznajemy rodzinę Kazdrowiczów, żegnających Władimira Kazdrowicza – twórcę elektrycznego imperium. Wśród tych pogrążonych w bólu żałobników brakuje tylko jednej osoby. Dymitr Kazdrowicz spóźnił się na pogrzeb ojca.
     Tak zaczyna się opowieść o będącym prezesem żużlowego klubu Dymitrze Kazdrowiczu i jego młodym podopiecznym, Jermołaju „Emilu” Czepałowie.
     Urzekła mnie ta historia od pierwszej chwili. Joanna Radosz ma niebywały talent do urealniania swoich bohaterów za pomocą kilku zaledwie zdań. W prologu, liczącym nieco ponad pięć stron, zdołała przedstawić całą rodzinę Kazdrowiczów w taki sposób, że odnosi się wrażenie, jakby stanowili grono bliskich znajomych.
     Autorka w pełni opanowała trudną sztukę obłaskawiania słów. Posługuje się piękną polszczyzną, chwilami, dla podkreślenia efektu, przechodzącą w język potoczny. A wszystko to w odpowiednich proporcjach i w odpowiednich miejscach, dzięki czemu podniosła realizm opisywanych scen prawie do absolutu.
     Po pierwszym czytaniu (a raczej pochłonięciu) przyszło mi do głowy, że to jest zbyt dobre, by mogło być prawdziwe, i postanowiłam przeczytać raz jeszcze. Uważnie śledziłam fabułę, szukając ewentualnych sprzeczności czy niespójności. Okazało się, że szukałam tego, czego nie ma. Ta powieść po prostu jest dobra! Ma wszystko to, czego czytelnik może pragnąć – interesującą, wciągającą fabułę i doskonale wykreowanych bohaterów. Takich, z którymi możemy się utożsamić oraz takich, którzy wzbudzają niechęć. Koło żadnego z nich nie można przejść obojętnie.
     Dodatkowym „bonusem” jest możliwość uczestniczenia w życiu żużlowej braci i to nie tylko podczas zmagań w walce o punkty, ale także w zdarzeniach zakulisowych, z dala od czujnego oka widzów i reporterów.
     Po przeczytaniu tej powieści poczułam żal, że tak szybko skończyło się moje rendez vous ze światem żużla. Tym większa była więc radość, gdy dostałam do przeczytania drugi tom. 
     Ale o tym już innym razem…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz