Literatura kobieca - co to konkretnie jest?
Od dawna spotykam się z tym określeniem i chociaż bardzo mnie ono intryguje i zadałam sobie wiele trudu, by znaleźć jasne i konkretne wytłumaczenie tego terminu, na nic takiego nie natrafiłam.Znalazłam wiele mętnych określeń:
1. Książki czytane przez kobiety.
Tłumaczenie wskazuje na podział według czytelników i pozwala domniemywać, że jeżeli te książki zaczną czytać mężczyźni, przestaną one zasługiwać na miano literatury kobiecej.
2. Książki o tematyce kobiecej.
Czyli jakiej?! O porodach i robótkach ręcznych? Zresztą to ostatnie też nie za bardzo dotyczy wyłącznie kobiet, bo są mężczyźni lubiący haftować i robić na drutach.
3. Książki pisane przez kobiety.
To już jest totalną bzdurą, równie dobrze można by dzielić autorów według orientacji seksualnej.
Wiele osób, w tym mój własny mąż, używa tego nieszczęsnego określenia, jak również jeszcze piękniej brzmiącego "babskie książki". Nie słyszałam o męskich, czy chłopskich książkach, chyba że za taką uznamy "Chłopów".
Ciekawa jestem Waszych opinii na ten temat.
Sama tego sformułowania nie lubię, ale też... zdarza mi się go używać. Głównie w stosunku do powieści, które opowiadają o typowo babskich perypetiach, np. głównymi bohaterkami są trzy psiapsiółki, które głównie rozmawiają o swoich sercowych problemach, ciuszkach, kosmetykach itp. To głupi podział i na pewno od czasu do czasu trafi się jakiś pan, który tego typu książkę przeczyta, ale bądźmy szczerzy - nie panowie są grupą docelową i nie panowie przynoszą te książki do domu (chyba, że dla swoich dam ;).
OdpowiedzUsuńTaka definicja do mnie przemawia... trochę. Bo z tego co wiem, jestem kobietą, a jednak wolałabym kamienie na drodze tłuc, niż czytać takie książki. Myślę jednak, że to sięga głębiej. Znowu powołam się na męża, nie dlatego że taki wszechwiedzący, tylko że czyta jeszcze więcej niż ja. Otóż on książki pisane przez np. Ericę Spindler, Tess Gerritsen czy Lisę Gardner uważa za babskie. Bo występuje wątek uczuciowy i bohaterką. jest kobieta! W Millenium tez jest wątek uczuciowy i bohaterką jest kobieta, a jednak tej pozycji nie zalicza do babskich, podobnie jak książek Patrici Cornwell. I jeszcze śmie twierdzić, że się czepiam!
UsuńNie uważam się matoła... a jednak nie rozumiem.