czwartek, 28 września 2017

Najlepszy powód, by żyć - Augusta Docher



 

Najlepszy powód, by żyć

Autor: Augusta Docher

 

 

Wydawnictwo: Znak Literanova



Rok wydania: 2017

 

 

 

Przeczytałam wszystkie książki Beaty, zarówno te wydane pod pseudonimem Augusta Docher, jak te, gdzie na okładce widnieje nazwisko Beata Majewska. Przeczytałam nawet te, których premiera dopiero się odbędzie i podobały mi się wszystkie, mimo że zaliczają się do różnych gatunków literackich. 
 

Tym razem autorka spróbowała swych sił w czymś dla niej nowym. Chociaż new adult nie jest moim ulubionym gatunkiem, nastawiłam się na czytelnicza ucztę, znam bowiem pióro Beaty i wiem, że się na jej książkach nie zawiodę. Wcale mnie więc nie zaskoczyło, że „Najlepszy powód, by żyć” od pierwszych stron ujął mnie za serce, nie sądziłam jednak, że książka okaże się aż tak dobra.



Podjęty przez autorkę temat nie jest lekki. Młoda, zaledwie wchodząca w dorosłość dziewczyna zostaje potwornie poparzona, a co gorsza, sprawcą tej tragedii jest jedna z najbliższych osób. Dominika doskonale wiele, że ojciec nie chciał jej podpalić, że wszystko wydarzyło się przez głupi przypadek, lecz wiedza ta w niczym nie pomaga. A nawet przeciwnie, gdyż do bólu i rozpaczy dołącza się jeszcze troska o przebywającego w więzieniu mężczyznę.

     Walka o powrót do normalnego życia, a przede wszystkim walka o to, by w ogóle chcieć dalej żyć, została przez Augustę Docher przedstawiona w mistrzowski sposób. Dzięki temu niemal czuje się ból poparzonego ciała, zwątpienie w skuteczność leczenia i przemożną chęć, by raz na zawsze skończyć z tym wszystkim. Z cierpieniem fizycznym i psychicznym, z niedającą żadnych widocznych rezultatów terapią, z odczuwaniem czegokolwiek. 
 

Najlepszy powód, by żyć” to książka nie tylko o bólu i walce z własnym okaleczonym ciałem. To także opowieść o nadziei, która tli się w każdym z nas, niekiedy nawet wbrew naszej woli. Dla Dominiki takim światełkiem dającym nadzieję była miłość.






Niby banalne rozwiązanie, lecz jakże prawdziwe! Nikt nie jest stworzony do samotności. To właśnie obecność bliskiej osoby daje nam siłę, by walczyć. Daje powód, by żyć.

     Ale sama miłość to jeszcze nie wszystko, trzeba jeszcze uwierzyć, że dalej potrafi się kochać, tęsknić czy płakać. Trzeba przełamać wewnętrzną blokadę i dopuścić do siebie te wszystkie uczucia tłumione sztuczną obojętnością. To chyba najtrudniejsze zadanie, gdyż najgorsza jest zawsze walka z samym sobą.   
     
Muszę przyznać, że pozazdrościłam Dominice tych wylanych łez, gdyż ja ciągle jeszcze na tym polu przegrywam. Dlatego ten właśnie cytat tak bardzo zapadł mi w serce.





I choć niektórym może się wydawać, że to nic cennego, jestem szczęśliwa, że potrafię uronić łzę, gdy mi ciężko…”



Najnowsza książka Augusty Docher jest bardzo udanym dziełem. Interesująca, niebanalna fabuła została podzielona na „przedtem” i „teraz”, dzięki czemu niemal równocześnie poznajemy dzieje bohaterki przed i po wypadku. Nie można nie zauważyć ogromu pracy, jaki autorka musiała włożyć w przygotowania. Część poświęcona pobytowi Dominiki w szpitalu naszpikowana jest terminami medycznymi, które jednak nie rażą nadmiarem i nie wywołują w głowie laika zamętu. Widać wyraźnie, że Augusta Docher wiedziała, o czym pisze, i umiała to przedstawić w sposób całkowicie wiarygodny.

     Wielkim atutem powieści są także bohaterowie. Wyraziści, z wyeksponowanymi cechami pozwalającymi na dostrzeżenie w każdym z nich odrębnej jednostki, są czymś więcej niż tylko książkowymi postaciami. Po kilku stronach stają się bliskimi znajomymi. 
 

Bardzo ciekawi mnie, jak potoczy się dalej życie uczuciowe Dominiki. I właśnie z tą kwestią skojarzyło mi się zaprezentowane niżej zdjęcie. Podobno łabędzie łączą się w pary na całe życie. Czy bohaterka też natrafiła na takie uczucie?
     A dlaczego wybrałam właśnie czarne łabędzie? Otóż dlatego, że bohaterowie wcale nie są nieskalani żadnymi przywarami, nie mają w sobie tej całkowitej niewinności, zawsze kojarzącej się z bielą. Jak każdy z nas błądzą i dokonują złych wyborów. Są po prostu ludźmi.




  Za książkę gorąco dziękuję Wydawnictwu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz