Niedawno miałam przyjemność zawrzeć bliższą znajomość z książką Ingara Johnsruda Naśladowcy, a już trzymam w rękach egzemplarz recenzencki drugiej powieści tego autora.
Naśladowcy średnio mnie zachwycili. Odniosłam wrażenie, że Johnsrud zapragnął dopasować treść do tytułu, czerpiąc pełnymi garściami wzorce ze skandynawskiej literatury kryminalnej, i czytając tę książkę, ciągle miałam ochotę krzyczeć „przecież to już było”.
Mam nadzieję, że podczas lektury Straceńców moje odczucia będą inne i nie okaże się, że był to czas stracony.
Wkrótce recenzja, w której podzielę się z Wami swoimi odczuciami i przemyśleniami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz