środa, 4 marca 2015

Gniewne lato - Andrzej Szynkiewicz



Gniewne lato

Autor: Andrzej Szynkiewicz

 

Wydawnictwo: Novae Res

Rok wydania: 2014 

 

Ocena: 2/6

 

Gniewne lato” Andrzeja Szynkiewicza to zbiór czterech opowiadań, połączonych ze sobą miejscem akcji i postacią głównego bohatera. Wilhelm Knocke, prywatny detektyw działający na terenie Wrocławia, w upalne lato 1938 roku rozwiązuje cztery niepowiązane ze sobą zagadki kryminalne.
1. Niewinni kłamcy
Na zlecenie Klary Gittmann Knocke podejmuje się wyjaśnienia sprawy włamania do sejfu w willi Ernsta Drobnicka – właściciela zakładów poligraficznych Lützowa. Podejrzanym o kradzież cennej kolii z rubinami jest mąż Klary, Hans Gittmann, w pobliżu sejfu znaleziono bowiem należącą do niego spinkę od mankietów. Dla policji stanowi to wystarczający dowód winy. Willy postanawia prześledzić kroki Hansa w czasie poprzedzającym włamanie i dokonuje zaskakującego odkrycia.
2. Wyjątkowe zaangażowanie
Ochota na zimne piwo na ogół nie bywa niebezpieczna, ale tym razem sprowadziła na Williego poważne kłopoty. Gdy w restauracji przypadkowo spotyka Rudiego, dawnego szkolnego kolegę i, wiedziony sentymentem, zgadza się zostać jego ochroniarzem podczas przeprowadzania transakcji, nieświadomie wchodzi w sam środek grubszej afery.
3. Wrogie przejęcie
Telefon od hrabiego Markusa Hradecky'ego wyrywa Williego z letargu wywołanego monstrualnie wielkim kacem. Hradecky pragnie nająć detektywa do przekazania koperty z pieniędzmi. Uwe Hradecky, młodszy syn hrabiego, został uprowadzony, a jego porywacze zażądali okupu. Przyjąwszy zlecenie, Knocke zostawia w umówionym miejscu kopertę, okazuje się jednak, że sprawa ma drugie dno.
4. Dwa razy to samo
W hotelu Vier Jahreszeiten trwa potańcówka zorganizowana przez kazachskiego księcia Talgata Iassanbayeva. Willi Knocke, zaproszony tam przez Sonię Drobnick, bawi się w najlepsze, gdy nagle wszystkich poraża informacja o zamordowaniu kobiety towarzyszącej księciu. Talgat zostaje oskarżony o zabójstwo, a Willy na prośbę Soni postanawia dowieść jego niewinności.

Książka napisana jest w konwencji klasyki czarnego kryminału, przypominając klimatem powieści Chandlera, Macdonalda i Elroy'a. Postać Williego Knocke również chwilami wykazuje podobieństwo do prywatnych detektywów Marlowe'a i Archera, szczególnie w kwestii zamiłowania do różnych trunków, pięknych kobiet i pakowania się w kłopoty.
Ogromną zaletąGniewnego lata” są dialogi, żywe, dowcipne i nienadmiernie rozbudowane. Są po prostu prawdziwe. Ich przeciwieństwo stanowią opisy. Stanowczo zbyt rozbudowane, z przesadną metaforyką, po pewnym czasie stają się nużące. W zamyśle autora zapewne miały być dowcipne, niestety każda przesada przynosi zawsze odwrotny skutek.
Autor sprawnie porusza się po ulicach przedwojennego Wrocławia, wplatając w fabułę ich niemieckie nazwy. Tylko tyle i aż tyle.
Tylko tyle, bo w 1938 roku w Breslau nie widzimy maszerujących żołnierzy i przemykających agentów gestapo, nie ma bojówek rozwalających witryny żydowskich sklepików i ludzi przerażonych faktem, że nie należą do rasy „panów”. Detektyw Knocke ma kota imieniem Adolf i głosi, iż nie obawia się gestapo! Jest więc albo szalony, albo przybył do Breslau z kosmosu.
Aż tyle, gdyż chwilami natłok niemieckich nazw powoduje zamęt i irytację. Przykładowo, w opisie trasy do domu klientki wymienione są wszystkie przemierzane przez bohatera ulice i mijane ważne obiekty. Łącznie dziewięć nazw na niespełna dwie strony tekstu. Stanowczo zbyt wiele.
Istotną wadą książki jest przewidywalność. Żadne z opowiadań nie niosło z sobą elementu zaskoczenia i w zasadzie można było odgadnąć tożsamość sprawcy, nie doczytawszy nawet połowy. Schematyczny jest także bohater. Możemy z góry założyć, iż da się wkręcić w podejrzaną sprawę i dostać przy tym wielokrotnie po gębie, że wielcy tego świata będą nim pomiatać, a policjanci lekceważyć. Brak elementów zaskoczenia, nagłych zwrotów akcji powoduje, że opowiadania czyta się bez większych emocji, nie odczuwając podekscytowania intrygą.
Nie można również nie wspomnieć o istotnym błędzie logicznym. W pierwszym opowiadaniu przedsiębiorca przekazał po pięćdziesiąt procent akcji córce i przyszłemu zięciowi, zostawiając sobie jedną akcję. Nie jestem mistrzem matematycznym, ale nawet dla mnie pięćdziesiąt plus pięćdziesiąt daje równe sto procent, więc ta jedna akcja staje się anomalią matematyczną.
Reasumując, „Gniewne lato” mnie nie zachwyciło, zbyt daleko odbiegając od cech predysponujących tę książkę do miana dobrego kryminału.

2 komentarze:

  1. Obawiam się, że to nie jest książka dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie polecam. Jest po prostu nudna, w dodatku nadmiar dziwacznych metafor po kilku stronach zaczynał irytować.Moim zdaniem szkoda na nią czasu.

      Usuń